W porównaniu ze zmianami, które ostatnio widzimy na rynku niemieckim nasz parkiet można uznać za ostoję spokoju. Ma to swoje uzasadnienie. W Niemczech do głosu doszła podaż po długim trendzie wzrostowym. Tymczasem polski parkiet od ponad miesiąca jest pod władaniem popytu, który nie wykazuje sygnałów wyhamowania aktywności. W ostatnich dniach ceny lekko spadły, ale nie ma tu mowy o niepokoju. Osłabienie jest wręcz odbierane pozytywnie, jako sposób na wychłodzenie rynku przed przypuszczalną próbą wyjścia nad szczyt z ubiegłego tygodnia, a zatem wejścia w strefę oporu. Przypomnę, że jej górnym ograniczeniem jest szczyt z początku 2013 r. Gdyby WIG20 poradził sobie z tą strefą, doszłoby do wybicia z długoterminowej konsolidacji, co byłoby silnym sygnałem potwierdzającym przewagę popytu w średnim terminie.

W czasie czwartkowych notowań pojawiły się dane z USA. O ile dynamika dochodów i wydatków tamtejszych gospodarstw domowych nie odbiegała od oczekiwań, o tyle na uwagę zasługuje rekordowo niska liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To jest wskazówką sugerującą podtrzymanie pozytywnych tendencji na rynku pracy mimo słabszych odczytów aktywności gospodarki. Dane o dynamice PKB w I kwartale rozczarowały, ale nie widać nasilonej tendencji rezygnacji z pracowników. Można podejrzewać, że dane z rynku pracy, które pojawią się za tydzień, nie będą rozczarowaniem.