Ceny wciąż znajdują się na relatywnie niskim poziomie. To gratka dla inwestorów długoterminowych, ale operujący na rynku terminowym działają w krótszym horyzoncie, a tu jest ryzyko pojawienia się nowego dołka.

Wydarzeniem dnia miał być raport o stanie rynku pracy w USA, wyjątkowo tym razem publikowany w czwartek. Dużego poruszenia na rynkach jego publikacja jednak nie wywołała. Zmiana liczby etatów w sektorze pozarolniczym wyniosła 223 tys., a więc była zbliżona do oczekiwań. Zrewidowano za to w dół dane za poprzedni miesiąc do 254 tys., a kwietniowe dane do 187 tys. Spadła stopa bezrobocia, ale to głównie efekt zmian w strukturze bezrobotnych (spadła liczba poszukujących pracy). Z punktu widzenia rynków obok zmiany liczby etatów ciekawość budziły dane o tempie wzrostu wynagrodzeń. Płace rok do roku wrosły w czerwcu o 2 proc. Dynamika wzrostu płac jest więc nadal niska, a zatem można wnioskować, że presja na ewentualne podniesienie stóp procentowych w USA jest wciąż mała. W mediach przewija się termin wrześniowy, który w obecnej sytuacji wydaje się bardzo mało prawdopodobny. Czy w ogóle dojdzie w tym roku do podwyżki? Ostatnie szacunki dla terminu grudniowego to 50 proc., czyli szansa jest taka jak w rzucie monetą. Warto o tym pamiętać, choć każdy słabszy miesiąc w amerykańskiej gospodarce skłania do stwierdzenia, że pierwszy ruch na stopach pojawi się dopiero w przyszłym roku.