Polska w ruinie

W nieco ponad dwa tygodnie 2016 roku euro podrożało o 22 gr, szwajcarski frank o 27 gr, a dolar o 29 gr. W tym czasie indeks WIG20 został przeceniony o 7,8% i jest blisko 7-letniego dołka. Perspektywy też nie wyglądają najlepiej. Dostrzegła to agencja S&P.

Publikacja: 18.01.2016 10:07

W piątek wieczorem agencja Standard & Poor's (S&P) obniżyła rating Polski z utrzymywanego od 2007 roku poziomu A- do BBB+. Perspektywa ratingu zaś została obniżona do "negatywnej" z "pozytywnej", co oznacza 1:3 prawdopodobieństwo dalszej obniżki ratingu w perspektywie 24 miesięcy.

W uzasadnieniu tego kroku agencja zwraca uwagę na szereg działań nowego rządu, które zmierzają do osłabienia niezależności i skuteczności działania kluczowych instytucji w Polsce. Określa też warunki dalszego cięcia ratingu. To np. uniezależnienie Narodowego Banku Polskiego (NBP) oraz istotne pogorszenie sytuacji gospodarczej wobec prognoz agencji (w 2016: wzrost PKB to 3,4%; deficyt 3,2% PKB).

Agencja S&P tnąc rating nie dokonała żadnego szarlataństwa. W dużym uproszczeniu agencja ostrzega, że Polska pójdzie "węgierską ścieżką". Z punktu widzenia inwestorów zagranicznych oznacza to spore ryzyko inwestycyjne. Ryzyka tego zresztą już doświadczają. Chociażby właściciele banków, które z jednej strony będą musiały zapłacić podatek bankowy. Z drugiej zaś zmierzyć się z zaprezentowaną w ostatni piątek przez Prezydenta, a jeszcze nie policzoną (nie znane są koszty), ustawą o pomocy dla tzw. frankowiczów.

Co więcej, S&P publikując swoje prognozy dla Polski na ten rok (m.in. wzrost PKB o 3,4%; deficyt 3,2% PKB), które wyraźnie różnią się od założeń rządowych (wzrost PKB to 3,8%; deficyt 2,8% PKB), głośno mówi o tym, o czym duża część ekonomistów mówi jeszcze w zaciszu swoich gabinetów. Mianowicie, że wzrost gospodarczy będzie niższy niż planuje rząd, podobnie jak inflacja, a deficyt przekroczy graniczny poziom 3% PKB.

W piątek też inna agencja, Fitch Ratings, zdecydowała się o utrzymaniu ratingu Polski na poziomie A- (pozostaje on bez zmian od stycznia 2007) z perspektywą stabilną. Agencja Moody's natomiast, która w tej chwili ocenia Polskę najlepiej (od dwa poziomy wyżej niż S&P i o jeden niż Fitch), przesunęła termin publikacji ratingu. Nie mamy jednak wątpliwości, że ruch S&P będzie tworzył presję na pozostałe dwie agencje. Zakładamy, że skończy się to co najmniej obniżeniem perspektywy ratingu.

Sama decyzja S&P była dużym zaskoczeniem. Podobnie jak inni zakładaliśmy wprawdzie, że najpóźniej w 2017 roku pojawią się w Polsce duże problemy z budżetem i wówczas też pojawi się presja na rating. Jednak nie sądziliśmy, że reakcja ze strony agencji ratingowych będzie tak szybka.

Cięcie ratingu zmienia spojrzenie na złotego, polski dług i warszawską giełdę.

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się od spadków cen akcji. Krótko po otwarciu indeks WIG20, skupiający największe spółki z parkietu, testował poziom 1712 pkt. Oznacza to spadek o 1,3% w stosunku do piątkowego zamknięcia. Przecena ma miejsce w sytuacji, gdy czołowe europejskie parkiety odreagowują ostatnie spadki. Mając na uwadze te rozbieżności, wyprzedaż w Warszawie należy łączyć tylko z niższym ratingiem, a nie z generalnie słabymi nastrojami na świecie, czy najtańszą od lat ropą.

Fala wyprzedaży przetacza się też rano przez polski rynek długu. Rentowność 10-letnich obligacji podskoczyła o 28 punktów bazowych do 3,25% i jest najwyższa od połowy grudnia. Tymczasem jeszcze w czwartek kształtowała się ona poniżej 2,75%.

Dużo spokojniej jest natomiast na krajowym rynku walutowym. A to tylko dlatego, że panikę na złotym mieliśmy w piątek, gdy główne waluty podrożały o 8-10 gr. Dziś rano kurs EUR/PLN testował poziom 4,4790 zł, USD/PLN 4,1140 zł, a CHF/PLN 4,0920 zł. W kolejnych godzinach złoty może lekko korygować straty z piątku. Podobnie jutro. Jednak jego perspektywy nie wyglądają dobrze. Decyzja S&P zmienia bowiem spojrzenie na Polskę. Inwestorzy zagraniczni mogą nie chcieć podejmować nadmiernego ryzyka, nie tylko omijając nasz kraj, ale też przy byle okazji zamykając pozycje na polskich aktywach. Stąd też osłabienie złotego o jeszcze 10 gr w perspektywie najbliższych 2-3 miesięcy to w tej chwili nasz nowy scenariusz. Później złoty może próbować odrabiać straty. Jednak silne umocnienie jest mało realne.

Jeszcze gorzej przyszłość złotego rysuje się gdy spojrzymy na wykresy polskich par. I tak np. w przypadku EUR/PLN wybicie powyżej 4,40 zł zwiastuje bardzo silne umocnienie euro. Analiza wykresu sugeruje realny szybki ruch do 4,5928 zł (maksimum z grudnia 2011). I to nie musi być wcale koniec wzrostów. Kolejnym celem jest 4,9236 zł (maksimum z lutego 2009). To bardzo niepokojąca alternatywa.

Komentarz przygotował: Marcin Kiepas Główny Analityk Admiral Markets AS Oddział w Polsce

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów