W USA rynek zaczął szacować możliwość podwyżek nawet w 2022 r., a w Polsce w pewnym momencie mieliśmy szacunek dwóch lub trzech podwyżek w ciągu roku.
Wzrost infekcji nowym wariantem koronawirusa Delta, choć w krajach z dużą liczbą szczepień bez przełożenia się na istotny wzrost śmiertelności, podciął skrzydła wiary w trwałe ożywienie gospodarcze. Inwestorzy zaczęli zastanawiać się, czy możliwe jest utrzymanie tak dynamicznego wzrostu PKB w dłuższym terminie, i w chwili obecnej zdaje się, że w to zwątpili. W USA krzywa rentowności wypłaszczyła się, rentowności obligacji pospadały, a w Polsce rynek wymazał oczekiwania na podwyżki stóp o 50 pkt baz. od końca czerwca.
Wszystko to w obliczu nadal wysokich odczytów inflacji, na które banki centralne mówią, że są przejściowe. Co jeśli nie są? Wtedy widmo słabego wzrostu po 2021 r. oraz wysokiej dynamiki cen może prowadzić świat do najgorszego scenariusza – scenariusza stagflacji. Jeżeli banki centralne uważają, że obecnie inflacja jest poza ich kontrolą, to tak może być dalej, a wtedy będzie trzeba wybrać – czy gonić wzrost cen stopami procentowymi, czy pomagać gospodarce przez wciąż luźną politykę monetarną. ¶