Otwarcie było co prawda słabsze, ale w trakcie sesji pojawili się kupujący i po godzinie 15 obligacje były już droższe niż rano. Serię DS1023 wyceniano z rentownością 1,68 proc., seria DS1026 oferowała 2,23 proc., a DS1030 2,55 proc. To poziomy niższe od wtorkowych o 2–3 pkt bazowe, ale nadal o 2–5 pkt wyższe niż tydzień temu, a w przypadku pięcio- i dziesięciolatki najwyższe od ponad dwóch lat.

Od kilkunastu dni w wycenach obligacji skarbowych uwzględniona jest, oprócz branego już pod uwagę przez bank centralny scenariusza wyższych stóp, premia za niepewność związaną z brakiem czytelnej komunikacji w zakresie przyszłych decyzji RPP. Sukcesywnie z każdym dniem rośnie stopa referencyjna używana do rozliczania kontraktów FRA. Te z kolei wyceniały, że trzymiesięczna stopa bazowa jeszcze przed końcem roku będzie o około 60 pkt bazowych wyższa od tej ustalonej w środę, a do końca przyszłego roku wzrośnie w okolice 2,50 proc.

Części inwestorów aktualne poziomy wydają się już wystarczająco dobre do zwiększania ekspozycji na stałokuponowy dochód. Przed wybuchem pandemii aż od 2015 r. stopa referencyjna wynosiła 1,50 proc., a cel inflacyjny banku centralnego to 2,50 proc. Na 2 proc. jako adekwatny poziom głównej stopy NBP kilka dni temu wskazywał Kamil Zubelewicz z RPP. Taka retoryka jest dla części uczestników rynku zadowalająca w kontekście zgłaszanej potrzeby kotwiczenia oczekiwań inflacyjnych.