Częściowe zamknięcie administracji publicznej w Stanach Zjednoczonych oznacza szybszą czy wolniejszą obniżkę stóp procentowych? Zamknięcie trwa już 7 dni, ponieważ Kongres nie porozumiał się w sprawie budżetu dla administracji publicznej. To już 16. shutdown w ciągu 45 lat. Rekordowy okres zamknięcia USA również zawdzięczają Trumpowi - podczas jego pierwszej kadencji administracja nie działała przez 35 dni. Trump wraca do tradycji?
Te przytoczone liczby są bardzo istotne. Dlaczego? Dlatego, że rzeczywiście od 1981 r. shutdown był już wprowadzany 15 razy, więc wszyscy wiedzą, jak on się kończy, a kończy się porozumieniem, bo gdyby nie to – Stany Zjednoczone w którymś momencie musiałyby powiedzieć, że bankrutują, co jest oczywiście niemożliwe. A skoro wszyscy wiedzą, jak to się skończy, to rynki finansowe się tym specjalnie nie przejmują. Druga rzecz jest taka, że podczas tego 35-dniowego zamknięcia na przełomie 2018 i 2019 r. indeks S&P 500 zyskał 10 proc.
Czyli słusznie inwestorzy się nie przejmują?
Przy wydawaniu takich pozytywnych ocen sytuacji odnoszę wrażenie, że mało kto patrzy na wykres. Część osób słyszy jedynie o tym wzroście i ocenia, że wobec tego nie ma żadnego zagrożenia. A w rzeczywistości w tamtym czasie indeks S&P 500 do momentu zamknięcia spadł o 20 proc. od szczytu, czyli był na granicy kompletnego rynku niedźwiedzia. W związku z tym łatwe było odbicie i właściwie tylko dlatego można powiedzieć, że to odbicie o 10 proc. nastąpiło. Teraz jest sytuacja zupełnie inna. Rynek w Stanach jest rozgrzany do białości i ciągle jest przy szczytach wszech czasów. To nie jest sytuacja, która by nie zachęcała do realizacji zysków – a jednak tej realizacji praktycznie nie ma. W związku z tym inwestorzy po prostu się nie boją, bo mają doświadczenie 15 shutdownów. Dobrze pamiętają ostatni, rekordowy, i wiadomo, jak to się skończy. Mało tego, w tej chwili zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie, przewagę mają Republikanie. Amerykanie mają zasadę, że do przegłosowania spraw budżetowych trzeba mieć nie 51 na 100 głosów, a 60 na 100. W związku z tym Republikanom potrzebna jest część demokratów, ale mają przewagę w Senacie, mają przewagę w Izbie Reprezentantów i chcą co chwila zgłaszać wnioski o przepchnięcie swojej wersji, już podobno trzech demokratów głosuje z nimi. Dlatego oceniam, że ten budżet na pewno przejdzie. Cudów nie ma.
Pytanie, kiedy?
Myślę, że w tym tygodniu. Jestem prawie pewien, że ten impas skończy się w tym tygodniu. Co jest groźne, to to, że prezydent USA twierdzi, że być może zwolni kilkaset tysięcy z tych 750 tys. osób wysłanych na bezpłatne urlopy. To jest jeden z elementów szantażu politycznego wobec demokratów, że będą zwolnienia. To jest ta gra, którą Amerykanie określają mianem „blame game”, czyli „ty jesteś winien”. Republikanie mówią „to demokraci są winni masowym zwolnieniom pracowników administracji publicznej”.
Ale oprócz tych zwolnień, które mają realny wpływ na poziom bezrobocia czy życie pracowników, zamknięcie rządu może mieć bezpośredni wpływ na stan gospodarki.
Oczywiście, choćby dlatego, że nie działa Bureau of Labor Statistics, Biuro Statystyki Rynku Pracy. Dlatego w czwartek nie mieliśmy danych tygodniowych z rynku pracy, a w ostatni piątek nie mieliśmy danych miesięcznych, które są uznawane za matkę wszystkich raportów makro, czyli te najważniejsze dane, chociaż ja nigdy nie widziałem potężnych ruchów indeksów i kursów w efekcie tych publikacji. Szybciej reagują kursy walut niż indeksy giełdowe. Fed ma dwa mandaty – jeden to inflacja, a drugi to rynek pracy. W związku z tym ten rynek pracy jest ważny. I rzeczywiście, mówi się o tym, że Fed będzie podejmował decyzje niejako na ślepo, nie znając danych z rynku pracy. Ale dzisiaj mamy szósty dzień października. Posiedzenie Fedu kończy się, o ile dobrze pamiętam, 29 października, czyli mamy trzy i pół tygodnia. Według mnie do tego czasu dane się pojawią. W związku z tym to jest taka bardziej publicystyczna groźba niż prawdziwa. To, że danych nie będzie. Oczywiście jeżeli danych nie będzie do posiedzenia Fedu, no to będzie jakiś problem.