Giełdowe pewniaki nie istnieją, ale i tak warto ich szukać

Inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Można je jednak zmniejszyć poprzez dobór odpowiednich spółek do portfela. Liczą się: przewidywalność działań firmy, profesjonalne kadry, ale też regularne wypłaty dywidendy.

Publikacja: 23.09.2023 14:45

Giełdowe pewniaki nie istnieją, ale i tak warto ich szukać

Foto: AdobeStock

Kupić, nie martwić się, a może nawet zapomnieć. I co najważniejsze, na koniec zainkasować sowite zyski. Takie są marzenia każdego inwestora giełdowego. Niestety, nie ma czegoś takiego jak spółka idealna, która niezależnie od tego, co będzie się działo na rynku, zagwarantuje nam zyski.

Rynki finansowe potrafią być nieprzewidywalne. Wpływa na nie wiele czynników, nie tylko dotyczących gospodarki, ale też wynikających ze zmian społecznych, politycznych, z tego, co dzieje się na świecie. Już choćby z tego powodu ostrożnie trzeba podchodzić do wszelkich przewidywań.

Z giełdowymi „pewniakami” jest więc trochę tak jak ze Świętym Graalem. Niby zdajemy sobie sprawę, że jego odnalezienie jest w zasadzie niemożliwe, ale szukać go i tak można, a nawet warto.

Można ograniczyć, ale nie wyeliminować

Eksperci nie mają złudzeń. – Na giełdzie nie ma pewniaków w długim terminie – mówi Rafał Komar, doradca inwestycyjny w Citi Handlowy. Nie jest to odosobniona opinia. Inwestowanie – nie tylko w akcje – zawsze wiąże się z mniejszym lub większym ryzykiem. – Naturalnie można to ryzyko próbować ograniczać – podkreśla Grzegorz Koczwara, dyrektor działu maklerskiego w Alior Banku.

Próby zmniejszania ryzyka można podejmować już na poziomie doboru spółek giełdowych do portfela. Przynajmniej w teorii są przecież spółki lepsze i słabsze, bardziej stabilne, przewidywalne oraz takie, w których wszystko jest możliwe. Oczywiście im większa przewidywalność działań, tym lepiej. Eksperci ostrzegają jednak, że przeświadczenie o bardzo stabilnej pozycji spółki na rynku może się okazać złudzeniem.

– Nawet przy mocnych fundamentach sektora czy branży poszczególne spółki mogą mieć swoje specyficzne, różnorodne problemy. Trzeba też pamiętać, że cykle koniunkturalne w gospodarce podlegają nieregularnym wahaniom, co utrudnia prognozowanie w dłuższej perspektywie. Aby nie martwić się w dłuższym terminie o inwestycje, należy dobrze zdywersyfikować swój portfel inwestycyjny – przekonuje Rafał Komar.

Na jakich spółkach oprzeć tę dywersyfikację? Jakim firmom najbliżej jest do ideału? Czynników, które warto wziąć pod uwagę, jest sporo.

– Idealną spółką z punktu widzenia inwestorów mogłaby być taka, która jest trwale wzrostowa i systematycznie płaci dywidendę, najlepiej rosnącą z roku na rok. Firmy o powyższej charakterystyce są unikalne i zazwyczaj ich wyceny są wyższe niż porównywalnych spółek, czyli są one notowane z premią – podkreśla Sobiesław Kozłowski, dyrektor w Noble Securities.

Spółek, które dzielą się zyskiem z akcjonariuszami, w ostatnich latach wyraźnie przybyło, co oczywiście powinno cieszyć. Ułatwia to bowiem poszukiwanie rynkowego ideału. W przypadku dywidend bardzo ważna jest jednak systematyczność.

– Nieodłącznym elementem długoterminowego portfela są spółki, które regularnie, co roku wypłacają dywidendy swoim akcjonariuszom. Są to przeważnie firmy o ustabilizowanej pozycji na rynku. Dzięki temu, że dzielą się swoimi zyskami, to w razie nagłego pogorszenia sytuacji przedsiębiorstwa inwestor ma poczucie, że część zainwestowanego kapitału została mu zwrócona w poprzednich latach – tłumaczy Rafał Komar.

Czytaj więcej

Wysoka inflacja, a oprocentowanie maleje

Stabilny skład zarządu to duża wartość

Jak wskazują eksperci, dla inwestorów giełdowych niezwykle ważne powinno być również to, kto zarządza daną spółką, jakie ma umiejętności i doświadczenie.

– Inwestorzy powinni zwracać uwagę na wysokie kompetencje zarządu, rotacje we władzach spółek (im rzadziej, tym lepiej) czy strategiczne długoterminowe podejście do biznesu – mówi Marek Kaźmierczak, zarządzający funduszami akcji w VIG/C–Quadrat TFI.

Na naszym rynku najwięcej zastrzeżeń pod tym względem można mieć do dużych spółek, które mają w swoim akcjonariacie Skarb Państwa (zazwyczaj jest to pozycja dominująca). W takich firmach stabilność kadr jest należy do rzadkości. Nawet ludzie z wysokimi kompetencjami są często wymieniani z przyczyn pozamerytorycznych. Takie rotacje kadrowe negatywnie odbijają się na notowaniach spółek.

Na szczęście polscy inwestorzy nie muszą ograniczać się do warszawskiej giełdy. Jak wskazują maklerzy, coraz częściej wychodzą na rynki zagraniczne, które dają bardzo dużo możliwości, również jeśli chodzi o poszukiwanie Graala giełdowego.

Na światowych giełdach zyskujemy dostęp do akcji wielkich globalnych firm znanych na całym świecie. Niektóre z nich mają długą historię notowań. Wielka różnorodność branż sprawia, że łatwo jest zdywersyfikować portfel i dzięki temu zminimalizować ryzyko.

Stopy zwrotu uzyskiwane na giełdach np. w USA też robią wrażenie. Analizując wykresy pokazujące notowania akcji największych amerykańskich firm, szczególnie technologicznych, można dojść do wniosku, że właściwie były to „pewniaki”. Trzeba jednak pamiętać, że historia nie musi się powtórzyć. A przewidywanie przyszłości jest dość karkołomnym zadaniem.

Zalety wspólnego inwestowania

– W długim terminie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzy się w konkretnej firmie (łącznie z bankructwem czy wycofaniem przedsiębiorstwa z giełdy). Dlatego lepszym rozwiązaniem może być zainwestowanie w ETF branżowy czy sektorowy. W ten sposób zminimalizujemy ryzyko wynikające z inwestycji w pojedynczą spółkę. Dobrym pomysłem może być inwestycja w branże defensywne i użyteczności publicznej, ponieważ mają one tendencję do utrzymywania stabilnych cen, a w okresie recesji zachowują popyt na swoje produkty – podkreśla Rafał Komar.

Jego zdaniem, jeśli chcemy inwestować długoterminowo w modelu „kup i trzymaj”, dobrym pomysłem jest również powierzenie środków specjalistom poprzez zakup aktywów dostosowanych do naszego profilu inwestycyjnego. Wtedy zarządzający w naszym imieniu dokonają odpowiednich zmian w portfelu, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Ryzykowne, ale zyskowne

Inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Tak było, jest i będzie.

Niezależnie od tego, jak świetną spółkę znajdziemy, jak wspaniały ma zarząd, jak długa i imponująca jest jej historia, jak wysokie wypłaca dywidendy, zawsze trzeba się liczyć z tym, że dana inwestycja może zakończyć się niepowodzeniem. Przyczyny mogą być różnorakie, wśród nich takie, których w żaden sposób nie da się przewidzieć (tzw. czarne łabędzie).

Zatem nawet przestrzegając zasad, starannie dobierając spółki i postępując ostrożnie, możemy narazić się na straty. Ale eksperci przekonują, że w długim terminie inwestycje w akcje z reguły przynoszą dobre efekty.

W poszukiwaniu giełdowego złotego Graala

Na giełdzie nie ma „pewniaków”, gdyż inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Można je rzecz jasna minimalizować chociażby poprzez staranny dobór spółek do portfela. Warto stawiać na firmy, które potrafią sobie poradzić w różnych momentach cyklu gospodarczego, regularnie wypłacają dywidendę, mają stabilny i doświadczony zespół menedżerski.

Opinie

Marek Kaźmierczak, zarządzający funduszami akcji, VIG/C–Quadrat TFI

Na warszawskiej giełdzie jest kilka spółek, które mogłyby być składnikiem długoterminowego portfela akcji polskich: Kęty, LPP, Kruk, Budimex, Inter Cars, Dom Development czy Wirtualna Polska. Nie jest ich dużo, ale są to spółki, które mają dobre wyniki na tle swoich branż zarówno w krótkim, jak i długim terminie. Wydaje się, że każda ze wspomnianych firm przeszła już kilka cykli gospodarczych. Potrafią one się zmieniać na przestrzeni lat i dostosowywać swój model biznesowy do zmieniającego się otoczenia.

Inwestorzy powinni zwracać uwagę na wysokie kompetencje zarządu, rotacje we władzach spółek (im rzadziej, tym lepiej) czy strategiczne długoterminowe podejście do biznesu. Na rynkach zagranicznych warto zbudować portfel składający się ze spółek, które spełniają podobne kryteria. W ofercie VIG/C–Quadrat TFI jest produkt, w którym przy wyborze papierów wartościowych uwzględnia się m.in. kryteria dotyczące zrównoważonego rozwoju (ESG). Niekoniecznie natomiast szukałbym spółek nisko wycenionych, ponieważ dobrej jakości firmy rzadko są notowane przy niskich wskaźnikach wyceny. Budując portfel na zasadzie „kup i trzymaj”, największą wagę należy przywiązywać do wyselekcjonowania spółek o wysokiej jakości, z bardzo dobrym zarządem, długą i pozytywną historią prowadzenia biznesu.

Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa, Noble Securities

Idealną spółką z punktu widzenia inwestorów mogłaby być taka, która jest trwale wzrostowa i systematycznie płaci dywidendę, najlepiej rosnącą z roku na rok. Firmy o powyższej charakterystyce są unikalne i zazwyczaj ich wyceny są wyższe niż porównywalnych spółek, czyli są one notowane z premią. Tego typu spółką na warszawskiej giełdzie był Uniwheels, ale został wycofany z obrotu. Teraz jest Dino Polska, Kruk czy XTB. Nic jednak nie trwa wiecznie, zwłaszcza w silnie konkurencyjnym otoczeniu, czego książkowym przykładem jest Nokia.

Aby zwiększyć szanse na dobrą selekcję spółek typu „kup, zapomnij i zarabiaj”, warto użyć kilku filtrów. Trzeba zastanowić się, czy spółka ma siłę rynkową, a więc czy ceny jej produktów mogą być wyższe (lub koszty niższe) niż u konkurentów. Spośród mierników finansowych zwróciłbym uwagę na rentowność kapitału zainwestowanego (ROIC), wolne przepływy gotówkowe do firmy, wielkość gotówki i ekwiwalentów do kapitalizacji. Ostatecznie rozważyłbym rozsądną dywersyfikację i okresową weryfikację stóp zwrotu, udział w walnych zgromadzeniach spółki i śledzenie konferencji wynikowych.

Grzegorz Koczwara, dyrektor działu maklerskiego, Alior Bank

Na giełdzie nie ma tzw. pewniaków. Rynek akcji jest obarczony pewnym poziomem ryzyka. Naturalnie można to ryzyko ograniczać poprzez dywersyfikacje portfela, zarówno tę geograficzną, jak i branżową. Jednak nie możemy mieć pewności, że spółka bądź portfel spółek, w które zainwestowaliśmy, przyniesie oczekiwaną stopę zwrotu. Dużo zależy również od tego, jakiej stopy zwrotu oczekuje inwestor. Im jest ona wyższa, tym większe ryzyko należy zaakceptować. A im ryzyko jest większe, tym bardziej rośnie niepewność co do końcowego rezultatu inwestycji.

Oczywiście są różne strategie inwestycyjne, chociażby „kup i trzymaj”, ale nigdy nie będziemy mieli gwarancji, że w zakładanym przez nas terminie będziemy mogli cieszyć się zyskiem z inwestycji. Dobrym rozwiązaniem jest przekazanie ciężaru zarządzania inwestycjami w ręce odpowiedniego eksperta. W takiej sytuacji zalecam jednak stały kontakt z osobą, która zarządza naszym portfelem, oraz cykliczne monitorowanie wyników. Usługa indywidualnego doradztwa inwestycyjnego jest dostępna także dla klientów naszego biura maklerskiego.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę