Ograniczanie się do rodzimego rynku to zła strategia

Potencjalnie wyższe stopy zwrotu, siła amerykańskiej gospodarki, dużo większe możliwości zróżnicowania portfela, coraz niższe prowizje maklerskie – wszystko to zachęca do wyjścia na zagraniczne parkiety. Co prawda w tym roku światowe indeksy są pod kreską, ale nasze na ich tle prezentują się jeszcze gorzej.

Publikacja: 26.08.2022 12:30

Fot. shutterstock

Fot. shutterstock

Skuteczne inwestowanie samo w sobie nie jest prostym zadaniem. Sprawa dodatkowo się komplikuje, kiedy ograniczamy się tylko do rodzimego parkietu, gdzie – pomijając epizod związany z pandemicznym odbiciem – w ostatnich latach próżno szukać śladów hossy.

Jest to szczególnie bolesne, jeśli zestawi się naszą giełdę z największymi światowymi rynkami. Przez ostatnie lata indeksy amerykańskie pięły się na coraz wyższe poziomy i ustanawiały rekordy. Pozytywnie reagowały na to największe europejskie rynki, ale na naszym parkiecie WIG20 o rekordy nawet się nie otarł.

W tym roku, kiedy sytuacja na światowych rynkach się skomplikowała, nasza giełda jeszcze bardziej razi słabością. Amerykański wskaźnik S&P 500 w ciągu siedmiu miesięcy stracił ok. 15 proc., a WIG20 spadł w tym czasie o ok. 25 proc. W lipcu, kiedy na Wall Street mieliśmy odbicie o ok. 9 proc., na warszawskiej giełdzie wzrost nie przekroczył 2 proc.

Nie dziwi zatem, że coraz więcej polskich inwestorów próbuje swoich sił poza GPW. Za granicą można osiągać wyższe stopy zwrotu, a poza tym są tam nieporównanie większe możliwości zróżnicowania portfela.

– Dywersyfikacja zagraniczna powinna być jednym z głównych celów przy budowie portfela inwestycyjnego. W ten sposób unikamy tzw. efektu home-bias, czyli zbyt dużego udziału aktywów krajowych w porównaniu z ich udziałem w globalnym rynku finansowym – mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas.

Jak dodaje, takie podejście przynosi wiele korzyści. Przede wszystkim ograniczamy ryzyko inwestycyjne, bo wyniki naszego portfela nie są już uzależnione wyłącznie od sytuacji gospodarczej w Polsce; a dodajmy, że sytuacja w kraju ma wpływ nie tylko na nasze oszczędności, ale w ogóle na dochody, zatrudnienie, stan majątku itd. Zmniejszamy też ryzyko prawne i geopolityczne, uniezależniamy się, choćby częściowo, od notowań krajowych indeksów akcji. Zyskujemy także większą płynność inwestycji.

Parkiet

Rynki światowe mogą sobie poradzić lepiej niż nasz

Zdaniem ekspertów wyjście z inwestycjami na zagraniczne giełdy może okazać się skuteczną strategią w tak wymagającym otoczeniu, jakie mamy obecnie.

– Wyceny na polskiej giełdzie są dzisiaj niskie i przez to atrakcyjne, ale istnieje spore ryzyko związane z gospodarką, inflacją, regulacjami (szczególnie dotyczy to sektora finansowego) i wreszcie z geopolityką. Oczywiście, nie ma dzisiaj rynku wolnego od ryzyka recesji. Na przykład Europa jest pod silną presją dostępności energii i wzrostu jej ceny. Z kolei w USA bank centralny szybko podnosi stopy procentowe – zwraca uwagę Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI.

Problemów jest mnóstwo, ale więcej argumentów przemawia na korzyść rynków zagranicznych, szczególnie amerykańskiego.

– Na cyklicznie malejące wskaźniki aktywności gospodarczej (np. PMI) nakłada się hossa surowcowa (wytracająca impet) powodująca presję inflacyjną, która z kolei wymusza na bankach centralnych podnoszenie stóp procentowych, wycofywanie się z luzowania ilościowego czy ograniczanie sum bilansowych banków centralnych – wylicza Sobiesław Kozłowski, dyrektor w Noble Securities. – Powyższe procesy zostały skatalizowane przez wojnę w Ukrainie i mogą nabrać nowej dynamiki w wyniku eskalacji napięcia na linii Chiny–Tajwan–USA.

Za oceanem indeksy zachowują się lepiej

Mimo kumulacji negatywnych informacji i prognoz, przy wciąż dobrych wynikach spółek notowanych w USA, doszło do odbicia amerykańskich indeksów giełdowych.

– Nasdaq wzrósł od dołka o ponad 20 proc., co spełnia definicję hossy. Dla porównania WIG z trudem utrzymuje się o 6 proc. powyżej dołka z czerwca. Z mojej obserwacji wynika, że inwestorzy przejściowo ignorują negatywne informacje lub są bardziej wrażliwi na pozytywne zaskoczenia, co jest swego rodzaju oddechem po fatalnym początku 2022 r. – wskazuje Sobiesław Kozłowski.

Argumenty przemawiające na korzyść rynku amerykańskiego dotyczą również dłuższej perspektywy.

– Na podstawie historycznych analiz można stwierdzić, że giełda amerykańska w długim okresie zachowuje się wyraźnie lepiej niż rynki europejskie, w tym polski. Spółki tam notowane średnio dużo bardziej systematycznie kreują wartość dla akcjonariuszy. Warszawska giełda ma z tym problem, zwłaszcza jeśli chodzi o największe spółki z WIG20. Przyczyna tkwi w samych spółkach lub w trudnym do przewidzenia ryzyku regulacyjnym, jak to ma miejsce w tym roku w przypadku sektora bankowego – tłumaczy Michał Szymański.

Czytaj więcej

Inwestorzy nie powinni tracić spółek technologicznych z radarów

Nie można pominąć też faktu, że rynki zagraniczne, w szczególności amerykański, stwarzają dużo większe możliwości. W Warszawie na głównym parkiecie notowanych jest blisko 500 spółek, ale te najpłynniejsze reprezentują zaledwie kilka branż.

– Dzięki wyjściu z inwestycjami za granicę mamy większe możliwości wyboru aktywów oraz instrumentów w poszczególnych branżach. Łatwiej znaleźć takie inwestycje, które będą się zachowywały dobrze nawet w razie pogorszenia koniunktury gospodarczej w Polsce – mówi Michał Krajczewski.

Jakie mogą to być branże?

– Uznaje się, że najbardziej odporne na zawirowania makroekonomiczne są spółki z branży ochrony zdrowia, farmaceutyczne, firmy z branży detalicznej (dobra niższego rzędu, głównie żywność i artykuły pierwszej potrzeby), usługi użyteczności publicznej – wylicza Michał Szymański.

Pod tym względem warszawska giełda jest daleko w tyle za Wall Street. – Na polskim rynku takich spółek jest niewiele lub ich płynność jest ograniczona. Często mają też problematyczną efektywność operacyjną. Na rynkach amerykańskich takich spółek jest nie tylko dużo, ale istnieje możliwość wyszukania szczegółowych subsektorów czy nisz – twierdzi prezes VIG/ C-Quadrat TFI.

Parkiet

Uwaga na ryzyko związane z kursem waluty

Kiedy mowa o inwestowaniu na rynkach zagranicznych, trzeba zwrócić uwagę również na ważne dla inwestora różnice w porównaniu z polską giełdą. Na pierwszy plan wysuwa się ryzyko związane z kursem walutowym. Zagraniczne akcje są kwotowane w obcych walutach, a więc ostateczny wynik zależy nie tylko od tego, jak będzie się kształtowała cena akcji, ale też od tego, jaki będzie kurs złotego wobec innych walut. Tutaj efekt może być dwojaki.

– W ostatnich latach złoty osłabiał się względem głównych walut, co zwiększało wynik inwestycji zagranicznych. Jeśli jednak ten trend się zmieni (a więc złoty będzie się umacniać), wpływ na wynik może być negatywny – mówi Michał Krajczewski. – Przed takim ryzykiem można się zabezpieczać, wykorzystując dostępne na GPW kontrakty futures na pary walutowe: USD/PLN, GBP/PLN, EUR/PLN lub CHF/PLN.

Parkiet

Prawie jak w domu

Inwestorów nadal operujących tylko na rodzimym parkiecie do wyjścia na rynki zagraniczne powinny zachęcić takie argumenty jak: potencjalnie wyższe stopy zwrotu, siła amerykańskiej gospodarki, dużo większe możliwości zróżnicowania portfela. Od strony czysto technicznej inwestorzy nie powinni mieć problemów. Dostęp do rynków zagranicznych jest nieskomplikowany.

W większości biur maklerskich handel na zagranicznych parkietach odbywa się na takich samych zasadach jak na warszawskiej giełdzie. To, co przez lata było największą bolączką, czyli wysokie prowizje i opłaty, też straciło na znaczeniu, bo prowizje zaczęły spadać. Można nawet znaleźć firmy, które dają możliwość inwestowania w zagraniczne instrumenty bez dodatkowych opłat.

Również osoby, które chcą inwestować na zagranicznych rynkach za pośrednictwem funduszy, nie powinny mieć problemu ze znalezieniem odpowiedniej oferty. Warto jednak w tym przypadku zwrócić uwagę na to, w co faktycznie inwestowane są pieniądze, czy fundusz rynku zagranicznego nie jest zagraniczny jedynie z nazwy. Podstawowe informacje powinniśmy znaleźć w karcie produktu i w okresowym sprawozdaniu.

Świat przed polskimi inwestorami stoi więc dzisiaj otworem. Eksperci są zgodni, że sytuacja w kolejnych miesiącach może być bardzo zmienna. Dlatego dywersyfikacja portfela, również ta geograficzna, nabiera szczególnego znaczenia. Inwestorzy powinni pamiętać, że w świecie finansów ograniczanie się do rodzimego rynku wcale nie jest bezpieczną strategią.

Większe możliwości, lepsze stopy zwrotu

Ten rok jest trudny dla inwestorów giełdowych. Indeksy na warszawskim parkiecie wypadają słabo na tle największych rynków, w tym przede wszystkim amerykańskiego. Podobnie było w przeszłości, a i prognozy dla Wall Street są lepsze niż dla naszego parkietu. Poza tym światowe giełdy stwarzają dużo większe możliwości inwestowania w różne branże. Bez problemu można tam znaleźć spółki, które nawet w okresie spowolnienia gospodarczego powinny sobie stosunkowo nieźle radzić. Inwestując za granicą, trzeba jednak pamiętać o ryzyku walutowym.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych