Miało być bezpiecznie, jest ze stratami

Gdy pod kreską są inwestycje w akcje, nie dziwimy się mocno. Ale obligacje nie powinny aż tak rozczarować?

Publikacja: 25.02.2022 17:54

Bożena Żuławnik

Bożena Żuławnik

Foto: materiały prasowe

W styczniu 2022 r. Polacy znowu więcej wycofywali pieniędzy z funduszy inwestycyjnych niż do nich wpłacali. Różnica wyniosła 1,5 mld zł. Był to już czwarty taki miesiąc. Z jakich funduszy odpłynęło najwięcej kapitału? Oczywiście z dłużnych – 1,2 mld zł (netto). W porównaniu z tym, co działo się w listopadzie 2021 r., to właściwie niedużo. Wtedy saldo wpłat i wypłat przekroczyło minus 5,5 mld zł. Od maja ubiegłego roku klienci podjęli z funduszy dłużnych grubo ponad połowę tego, co wcześniej wpłacili przez 12 miesięcy.

Do kwietnia zeszłego roku fundusze dłużne były bardzo popularne. Inwestują w różnego rodzaju obligacje, w tym skarbowe, zatem są uważane za bezpieczne. Do tego przynosiły całkiem przyzwoite zyski. W styczniu 2021 r. według danych portalu analizy.pl roczna stopa zwrotu funduszy polskich obligacji skarbowych długoterminowych wynosiła 6,2 proc., a podobnych funduszy dłużnych uniwersalnych – 4 proc. W tym samym czasie banki proponowały odsetki poniżej 0,1 proc.

Ale sytuacja się zmieniła. Kilkuprocentowe zyski zamieniły się w straty – nawet przekraczające 10 proc. To skutek rosnącej inflacji i podnoszenia stóp procentowych przez RPP. W takich warunkach obronić się mogą tylko fundusze mające w portfelach papiery o zmiennym oprocentowaniu, korporacyjne czy skarbowe krótkoterminowe. Papiery długoterminowe wciąż mogą przynosić kiepskie wyniki, zwłaszcza jeśli inflacja okaże się wyższa od przewidywanej.

Przeciętny drobny inwestor nie zagłębia się w takie analizy. Sprawdza wynik i jeśli jest on rozczarowujący, składa zlecenie umorzenia jednostek. Być może wróci z oszczędnościami do funduszu dłużnego, gdy zobaczy, że ma kilkuprocentowe zyski. Tyle że wtedy wartość kupowanej jednostki będzie już dużo wyższa.

Inwestor preferujący bezpieczeństwo i wybierający w związku z tym fundusze obligacji łatwo może zatem wpaść w pułapkę – miał być zysk bez ryzyka, jest strata. Ten kto kupi od ministra finansów papiery oszczędnościowe, jest w o tyle lepszej sytuacji, że zawsze dostanie zwrot kapitału plus odsetki. Ale podobnie jak inwestujący w fundusz, może stracić.

Jeśli w lutym 2022 r. kupimy obligację dziesięcioletnią, przez rok zarobimy 2,2 proc. (minus podatek od zysków kapitałowych). To niewiele, jeżeli się okaże, że w tym roku inflacja wyniesie np. 7 czy 8 proc. W kolejnych latach też może być marnie. Co prawda przy wyliczaniu oprocentowania do wskaźnika inflacji będzie dodawana marża (1,25 pkt proc.), ale przy wysokim wzroście cen pochłonie ją podatek Belki. Nie zarobimy więc albo zysk będzie tak mały, że straty z pierwszego roku inwestowania nie zostaną odrobione.

Zresztą, lokując pieniądze w banku, mamy ten sam problem – dzisiaj nawet najwyżej oprocentowana lokata przynosi wysoką realną stratę. Pełnego bezpieczeństwa swoim oszczędnościom nie jesteśmy w stanie zapewnić.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę