Optymizm ten okazał się jednak ulotny. W drugiej połowie tygodnia powróciły spadki, które kontynuowane były zresztą w poniedziałek. – W bieżącym tygodniu siły popytu i podaży będą się ścierać w obliczu istotnych informacji fundamentalnych, które pojawią się na rynku tego metalu – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Oczywiście jedną z kluczowych kwestii jest sytuacja w Chinach. – Z jednej strony, negatywny wpływ na ceny miedzi mają obawy przed spadkiem popytu na ten surowiec w Państwie Środka. W tym kraju ogłoszony został zamiar zamknięcia około tysiąca firm przemysłowych z okolic Pekinu do roku 2020 ze względu na program walki ze smogiem oraz wsparcie innych regionów kraju. To jednak rodzi pytania o to, czy taki ruch nie ograniczy ogólnej aktywności spółek przemysłowych w Chinach i tym samym nie przyczyni się do spadku popytu na miedź. Dodatkowo, w bieżącym tygodniu mają pojawić się odczyty PMI dla przemysłu w Chinach za lipiec, przy czym rynek oczekuje, że będą one rozczarowujące, co również negatywnie wpływa obecnie na notowania miedzi. Z drugiej strony, jeśli powyższe dane nie okażą się tak słabe, jak zakładają inwestorzy, to cena miedzi może odbić – twierdzi Sierakowska. Kolejny ważny element to potencjalny strajk w kopalni Escondida w Chile. – Jak podaje Reuters, związki zawodowe odrzuciły finalną propozycję płacową ze strony zarządu spółki BHP Billiton, będącej operatorem kopalni, co oznacza, że najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu odbędzie się głosowanie dotyczące rozpoczęcia strajku. Jeśli taki protest miałby miejsce, a tym bardziej, jeśli przedłużyłby się na kilka tygodni, wyraźnie wpłynąłby na spadek wydobycia miedzi i tym samym wsparłby notowania tego metalu na globalnym rynku – wskazuje Sierakowska. PRT