Obecnie rynki szukają punktu równowagi po tym jak przetoczyła się przez nie fala wyprzedaży - zaczęło się od Stanów Zjednoczonych, potem panika przeniosła się na giełdy azjatyckie. Co było powodem tego tąpnięcia?
Takich powodów było sporo - już od początku roku mieliśmy inną sytuację gospodarczą niż w 2017 r., kiedy to wzrost gospodarczy był zsynchronizowany. Natomiast w tym roku widać było przede wszystkim dominację Stanów Zjednoczonych. Tam gospodarka rosła szybciej niż w innych regionach - Europa i Chiny spowolniły. Pojawiły się też dodatkowe czynniki ryzyka (m.in. sytuacja we Włoszech, kwestie związane z Brexitem), a ponadto obserwowaliśmy zaostrzenie wojen handlowych. Rozczarowała też część spółek, głównie zagranicznych, co przelało czarę i spotęgowało obawy o przyszłe zyski przedsiębiorstw. Do tego wszystkiego doszła jeszcze wypowiedź Jerome Powella, który mówiąc, że gospodarka ma się dobrze "wystromił" krzywą stóp procentowych, co z kolei spowodowało dodatkowe obawy, że może być to koniec cyklu.
Natomiast w tym samym czasie prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że ma problem z Fedem i że podwyższając stopy procentowe doprowadził on do przeceny na rynku akcji. Czy waszym zdaniem kolejne podwyżki są już w cenach, czy też można się jeszcze spodziewać znaczących reakcji inwestorów na decyzje Fedu?
Podwyżki stóp procentowych są naturalną częścią cyklu. Fed, widząc że sytuacja w gospodarce jest bardzo dobra, lekko zacieśnia warunki monetarne, ale nie powoduje to, że recesja przyspiesza. Zapewne prędzej czy później dojdzie do momentu, gdy stopy procentowe będą za wysokie, ale to na pewne nie jest jeszcze ten moment.