Łapać spadające noże czy stawiać na pewniaki?

Radosław Chodkowski, twórca bloga „Humanista na giełdzie”, był gościem Piotra Zająca w piątkowym „Prosto z parkietu”. Tematem rozmowy był tytułowy dylemat inwestycyjny. Na GPW nie brakuje bowiem wyprzedanych spółek, ale są też takie, które konsekwentnie idą w górę.

Publikacja: 30.08.2019 14:42

Łapać spadające noże czy stawiać na pewniaki?

Foto: parkiet.com

Na początku sierpnia, przy okazji opisywania swojego autorskiego portfela „Spółek Ciekawych Technicznie", pisałeś, że decyzje o kupnie odkładasz przynajmniej do września, bo nie widzisz wystarczającej aktywności popytu. Kończy się sierpień, który był bardzo słabym miesiącem. Jak w tym kontekście teraz oceniasz inwestycyjne perspektywy?

Uważam, że wrzesień może być kluczowy dla inwestorów. Oni wrócą z wakacji i ich zachowanie może dać nam wytyczne co do tego, jaka będzie końcówka roku na GPW. Oczekuję, że wrzesień będzie dobry. Trochę przekonuje mnie do tego udany koniec sierpnia. Liczę na to, że pojawią się w końcu efekty PPK, bo pierwsze środki powinny właśnie niebawem trafić na rynek. Czysto technicznie patrząc, myślę, że istotnym wyznacznikiem będzie to, czy uda się wybronić 2100 pkt na WIG20.

Czyli jest już tak tanio, że taniej być nie może? Bo patrząc na przykład na zachowanie mWIG40 w tym roku, to w gronie swoich odpowiedników zagranicznych, jest on zdecydowanie najsłabszy. Czy to oznacza, że należy powoli łapać te „spadające noże"?

Moim zdaniem tylko w przypadku WIG20 możemy powiedzieć, że jest lokalnie tanio i w perspektywie 1-1,5 miesiąca może się odbić o 150-250 pkt. Jak patrzę szerzej na rynek, to już nie jestem do końca przekonany, czy faktycznie mamy do czynienia aż z tak dużą przeceną, rozumianą jako okazję inwestycyjną. Dlaczego? Otóż okazuje się, że patrząc przez pryzmat wskaźnika C/Z dla WIG, indeks był tańszy w październiku ubiegłego roku. Dziś, choć notowania znajdują się na tych samych poziomach, to wskaźnikowo jest droższy. To oznacza, że spadły zyski spółek. I w tym kontekście nie ma się co dziwić, że kursy spadają. Inwestorzy dyskontują słabsze dane finansowe. Przychody wprawdzie rosną z kwartału na kwartał, ale koszty pracy czy energii elektrycznej rosną bardziej, zmniejszając marże. Reasumując – jest na szerokim rynku dużo wyprzedanych spółek, ale nie bierze się to z ich niedoszacowania przez inwestorów. Wyceny akcji są teraz bardziej uzasadnione fundamentalnie, niż to miało miejsce rok temu. I jeśli trendy wynikowe się utrzymają, to spadek kursów może być kontynuowany.

A więc Warren Buffett, spoglądając na nasz rynek, nie mógłby powiedzieć, że można kupować dobre produkty po niskich cenach?

Jeśli spojrzymy na to w średnim terminie, to możliwe jest w mojej opinii odbicie. W ubiegłym roku udało mi się złapać takie odreagowanie w IV kwartale i sprzedawać z zyskiem w I/II kwartale roku 2019. Patrząc natomiast długoterminowo liczyłbym się z tym, że wchodząc na rynek misiów ten proces akumulacji będzie rozciągnięty w czasie i mogą mu towarzyszyć spadki kursów poniżej obecnych poziomów. Więc to poszukiwanie dołka może jeszcze potrwać.

Dopytuję o to, bo jednak wielu inwestorów zaciera już ręce żeby brać tanio. Rozumiem, że studzisz ten zapał i sugerujesz, by albo poczekać na poprawę wyników, albo proces akumulacji ostrożnie rozłożyć w czasie?

Zgadza się. Podkreślam, że trwająca przecena to nie efekt czystego sentymentu inwestorów. To fundamentalnie uzasadniona zmiana. I moim zdaniem perspektywa poprawy wyników jest na razie umiarkowanie negatywna. To szukanie dołków jest bardzo ryzykownym podejściem. Myślę, że przekonali się o tym wszyscy, którzy na początku roku kupowali papiery CCC z myślą, że już jest tanio.

Choć na rynku dominują trendy spadkowe, to jest na nim trochę „pewniaków", czyli spółek, których notowania akcji konsekwentnie idą w górę. Przykładowo w WIG20 mamy Play,  CD Projekt, Dino, w mWIG40 Echo, 11 bit studios, LiveChat i PlayWay, a w sWIG80 Ten Square Games i Neukę. Czy w obecnych warunkach stawiałbyś nadal na te podmioty?

W spółki trendowe inwestuję już od kilku lat. I choć z pozoru wydaje się to proste, to dostrzegam w tym podejściu kilka trudności. Obecnie takich płynnych spółek, w silnych trendach wzrostowych mamy około 10-15. Tymczasem, żeby zbudować sensowny portfel nastawiony na taką grę, to trzeba mieć szerszy wybór. Musimy bowiem mieć jak przeprowadzić rotację w obrębie takiego portfela. W sytuacja, gdy na jednej spółce trend się odwróci, to będziemy potrzebować opcji przesiadki na coś innego. Wspomniałeś o 11 bit studios. Długoterminowo mamy na wykresie hossę, ale rok temu doszło do 50-proc. korekty. Dla kogoś kto gra z trendem to traumatyczna wręcz sytuacja. Zmierzam więc do tego, że przy krótkiej liście spółek trendowych, taka strategia może być trudna w konsekwentnej realizacji.

Żeby zamknąć klamrą ten temat doboru strategii inwestycyjnej do aktualnych warunków rynkowych, powiedz jak mógłby wyglądać taki hipotetyczny portfel akcji notowanych na GPW?

Zakładając długoterminową perspektywę i odwrócenie obecnego trendu, ja koncentruje się na akumulowaniu spółek dywidendowych, które są relatywnie tanie. Liczę na to, że w perspektywie roku/dwóch zaczną poprawiać wyniki co znajdzie odzwierciedlenie w kursie. Ponadto selekcjonowałbym spółki według branż, które już mogą być blisko swojego dołka koniunktury. Mam na myśli m. in. budownictwo. Oczywiście spółki trendowe też miałbym na oku, ale poczekałbym, aż ich grono będzie większe, potwierdzając tym samym, że na rynku jest poprawa.

A propos tej poprawy. Giełda ma to do siebie, że czasem fundamenty nie są tak istotne, a dużo rolę grają po prostu ogólne nastroje, kreowane przez czynniki lokalne i globalne. Czy dostrzegasz takie symptomy pozytywnej zmiany?

Nie jestem pod tym względem oryginalny i liczę na PPK. Choć niepokojące jest to, że ich wejście nie zostały zdyskontowane w lipcu i sierpniu. Poczekajmy więc, aż pierwsze środki trafią na rynek. Zobaczymy czy ruszą rynkiem w górę, czy tylko załatają podaż pochodzącą z OFE. Spodziewam się, że na początku będą raczej czynnikiem stabilizującym, niż katalizatorem zwyżek.

W takim razie co mogłoby być takim katalizatorem?

Myślę, że spory kapitał jest na rynku nieruchomości, z którym zawodowo jestem związany. Gdyby zaczął przepływać na parkiet, to wtedy mógłby ruszyć wyceny. Z tego co jednak obserwujemy, kapitał wciąż dostrzega atrakcyjność inwestycyjną na rynku mieszkań i to ceny tam rosną, a nie na giełdzie.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych