Niska stopa oszczędności to przede wszystkim problem dla samych oszczędzających. Ale w Polsce niedobór krajowych oszczędności uznawany jest też często za jedną z barier rozwoju. Słusznie? Istnieje różnica między oszczędnościami w perspektywie mikro- i makroekonomicznej. W gruncie rzeczy jedne i drugie mają ze sobą niewiele wspólnego i nie ma między nimi intuicyjnego związku. Weźmy np. lokatę bankową. To najpopularniejsza forma oszczędności, ale jeśli bank przeznaczy nasz depozyt na kredyt konsumpcyjny, to z perspektywy makroekonomicznej ta kwota stanie się wydatkiem, a nie oszczędnością. Podobnie działa system emerytalny. Dzisiejsze składki emerytalne, z naszej perspektywy stanowiące oszczędności, to tak naprawdę konsumpcja obecnych emerytów.
Czy programy przyczyniające się do wzrostu oszczędności indywidualnych, takie jak tworzony właśnie system PPK, nie będą zarazem wsparciem dla gospodarki?
Oszczędności są ważne przede wszystkim dla oszczędzających. Finansowe zabezpieczenie na emeryturę, na wypadek utraty pracy czy ciężkiej choroby ma fundamentalne znaczenie zarówno psychologiczne, jak i ekonomiczne. Osoby mające pewien komfort związany z posiadaniem „poduszki oszczędnościowej" będą chętniej podejmowały ryzyko wynikające np. ze zmiany pracy, zawodu, podjęcia działalności gospodarczej czy społecznej. Oszczędności pozwalają zmniejszyć ryzyko, z którym nieuchronnie wiążą się wszelkie zmiany, a przez to lepiej wykorzystać nasz indywidualny potencjał.
Dla oszczędzających bez znaczenia jest natomiast to, co się z ich oszczędnościami stanie w perspektywie makroekonomicznej: czy sfinansują czyjąś bieżącą konsumpcję, czy dołożą się do rozwoju zielonej energii, czy powędrują gdzieś za granicę.
Czym są w takim razie oszczędności w sensie makroekonomicznym?