Zacznijmy od nowego minimum WIG20. Indeks dotarł ostatnio do 2034 pkt, a więc do najniższego poziomu od stycznia 2017 r. Segment blue chips razi ostatnio słabością. Jak długo to się utrzyma?
Mamy na GPW swoiste dwa światy – z jednej strony mocne misie, z drugiej słabe blue chips. W moim scenariuszu bazowym zakładałem, że dołek na WIG20 zbiegnie się w czasie z debiutem Saudi Armaco, rewizją indeksów MSCI EM albo z dniem trzech wiedźm, wypadającym 20 grudnia. Co do zasady – rajd św. Mikołaja zaczyna się właśnie po „wiedźmiach", więc liczę na potwierdzenie tej zasady w 2019 r. Jestem pozytywnie zaskoczony zwyżką z ostatnich dni, choć nie mam przekonania, że to już początek trwałego ruchu. Końcówka roku bywa specyficzna na rynkach akcji. Żeby ruch był trwały i mocny, inwestorzy muszą mieć przekonanie, że czynniki ryzyka są w cenach.
Druga liczba bardzo dobrze obrazuje te czynniki. Otóż od początku roku kapitalizacja spółek z udziałem skarbu państwa stopniała o 53 mld zł, a inwestorzy są znów bardzo wrażliwi na słowa polityków. Myślisz, że ta liczba będzie rosła?
Faktycznie WIG20 pozostaje pod dużym wpływem czynników lokalnych, w tym czynników politycznych. Jesteśmy świeżo po wyborach, pojawiają się nowe pomysły polityków i jak widać inwestorzy oceniają je negatywnie. Nikt chyba nie spodziewał się planów budowy koncernów multienergetycznych. Do tego dochodzi też słabość banków powodowana wyrokami TSUE i obawy o faktyczną partycypację pracowników w PPK. Zastanawiam się jednak, jak odebrane byłyby informacje typu: budowa elektrowni w Ostrołęce nie w technologii węglowej tylko gazowej, albo regulacje wspierające banki w radzeniu sobie ze skutkami wyroków TSUE. Myślę, że takie rozwiązania wspierałyby segment blue chips. Na razie trwa szukanie dna i może to potrwać dopóty, dopóki nie poznamy kompletnych strategii politycznych.