7 najważniejszych liczb miesiąca

Sobiesław Kozłowski, ekspert Noble Securities, był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Był to trzeci odcinek cyklu „Rynek w liczbach”. Wzięliśmy pod lupę najciekawsze cyferki i wykresy ostatnich tygodni.

Publikacja: 13.12.2019 15:13

Foto: parkiet.com

Zacznijmy od nowego minimum WIG20. Indeks dotarł ostatnio do 2034 pkt, a więc do najniższego poziomu od stycznia 2017 r. Segment blue chips razi ostatnio słabością. Jak długo to się utrzyma?

Mamy na GPW swoiste dwa światy – z jednej strony mocne misie, z drugiej słabe blue chips. W moim scenariuszu bazowym zakładałem, że dołek na WIG20 zbiegnie się w czasie z debiutem Saudi Armaco, rewizją indeksów MSCI EM albo z dniem trzech wiedźm, wypadającym 20 grudnia. Co do zasady – rajd św. Mikołaja zaczyna się właśnie po „wiedźmiach", więc liczę na potwierdzenie tej zasady w 2019 r. Jestem pozytywnie zaskoczony zwyżką z ostatnich dni, choć nie mam przekonania, że to już początek trwałego ruchu. Końcówka roku bywa specyficzna na rynkach akcji. Żeby ruch był trwały i mocny, inwestorzy muszą mieć przekonanie, że czynniki ryzyka są w cenach.

Druga liczba bardzo dobrze obrazuje te czynniki. Otóż od początku roku kapitalizacja spółek z udziałem skarbu państwa stopniała o 53 mld zł, a inwestorzy są znów bardzo wrażliwi na słowa polityków. Myślisz, że ta liczba będzie rosła?

Faktycznie WIG20 pozostaje pod dużym wpływem czynników lokalnych, w tym czynników politycznych. Jesteśmy świeżo po wyborach, pojawiają się nowe pomysły polityków i jak widać inwestorzy oceniają je negatywnie. Nikt chyba nie spodziewał się planów budowy koncernów multienergetycznych. Do tego dochodzi też słabość banków powodowana wyrokami TSUE i obawy o faktyczną partycypację pracowników w PPK. Zastanawiam się jednak, jak odebrane byłyby informacje typu: budowa elektrowni w Ostrołęce nie w technologii węglowej tylko gazowej, albo regulacje wspierające banki w radzeniu sobie ze skutkami wyroków TSUE. Myślę, że takie rozwiązania wspierałyby segment blue chips. Na razie trwa szukanie dna i może to potrwać dopóty, dopóki nie poznamy kompletnych strategii politycznych.

Lokalny charakter naszej słabości pokazuje też trzecia liczba, a więc 15 pkt proc. Tyle dzieli WIG20 od MSCI EM. Mamy więc sporo do nadrobienia...

Przyjęło się, że  dolarowy WIG20 w ujęciu TR jest dobrze skorelowany z MSCI EM, a także z BUXem. W ostatnim czasie ta synchronizacja szwankuje i nasz indeks wyraźnie „odjechał" w dół. Widać więc, że ciążą nam lokalne czynniki ryzyka. Ten ciężar wynosi właśnie 15 pkt proc. Czekam, aż ta wartość się ustabilizuje i zacznie maleć. Przemawiać może za tym to, że nasz indeks jest na lokalnych ekstremach, więc powiedzenie „kupuj dołki" wydaje się tutaj adekwatne.

Wezwanie na Energę przy cenie 7 zł na akcję oznacza z jednej strony, że skarb państwa „przytuli" 1,5 mld zł, ale z drugiej – 1,4 mld zł wróci do inwestorów. Czy ta kwota może potem trafić z powrotem na GPW?

Nie ma pewności, że ta kwota w całości wróci na parkiet. Niemniej gdyby wrócił 1 mld zł, to jest to na tyle duża wartość, by wesprzeć segmenty średnich i małych spółek. To wezwanie wpisuje się w to, o czym mówiłem miesiąc temu, a mianowicie – że na rynku jest tanio i coraz częściej spółki są ściągane z rynku. Inwestorzy dostają zastrzyk gotówki i być może wezmą się za nowe zakupy. W tym kontekście można powiedzieć, że w krótkim terminie wezwanie na Energę miało negatywny wpływ na rynek, ale w dłuższym może go wspierać.

A więc „nie ma tego złego...". Czy podobnie można interpretować debiut Aramco? Z jednej strony pogorszy się nasza pozycja w koszyku MSCI EM, ale z drugiej – na co wskazuje piąta liczba, czyli 620 proc. nadsubskrypcji na akcje naftowego giganta -  na rynku globalnym jest spory zapas gotówki, która szuka swojego miejsca. Znajdzie go na GPW?

Wydaje mi się, że przetasowania w MSCI EM są już w cenach, a 620-proc. nadsubskrypcja w segmencie inwestorów instytucjonalnych pokazuje, że na globalnym rynku jest płynność. Mam taką koncepcję, że IPO Aramco zachęci inwestorów do zakupów i poszukiwania okazji, i tych ostatnich mogą szukać właśnie w segmencie WIG20. Oczywiście zmniejszenie naszej wagi w koszyku rynków wschodzących jest czynnikiem ryzyka. Wyliczenia pokazują, że może to opiewać na ponad 100 mln zł. Nie jest to na tyle duża kwota, by mogła zmienić obraz naszego rynku.

Być może te czynniki płynnościowe wynikające z wezwania na Energę i debiutu Aramco to właśnie te czynniki, które zmienią układ sił i pozwolą WIG20 nadrabiać straty wobec MSCI EM. Zwłaszcza, że wczoraj dostaliśmy dobre informacje z zagranicy – Trum tweetował, że porozumienie z Chinami jest blisko, a Boris Johnson wygrał wyboru i zapowiedział brexit 31 stycznia. Czy tym sposobem z rynków globalnych spadły dwa ważne ciężary?

Funt zyskał w pół roku 12 proc. W czwartek zareagował wyraźną aprecjacją względem dolara. To pokazuje, że inwestorzy czekali na ten scenariusz i chyba faktycznie deklaracja dotycząca brexitu zmniejsza rynkową niepewność, która nam towarzyszyła od dłuższego czasu. Ta epopeja dobiega końca, a inwestorzy wiedzą na czym stoją i mogą to uwzględniać w swoich modelach wyceny. W tym kontekście perspektywy na 2020 r. są dobre. Do tego mamy kolejny, optymistyczny tweet prezydenta USA. To wszystko zbiega się z osłabieniem dolara. Indeks DXY odbił się od sufitu na poziomie 100 pkt. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to faktycznie mamy kolejny istotny argument za zwyżkami cen akcji na rynkach wschodzących.

Na koniec liczba z rynku mieszkaniowego. Otóż szacunki NBP pokazują, że za średnią miesięczną pensję Polacy mogą dziś kupić 0,82 mkw. przeciętnego lokalu w dużym mieście. W III kw. 2007 r. było nas stać tylko na 0,48 mkw. Zdaniem  Michała Cebuli, prezesa Heritage Real Estate Think Tank, lokale musiałyby zdrożeć jeszcze o ponad 70 proc., aby pensja przeciętnego Polaka wystarczyła dziś na zakup tak samo skromnej powierzchni jak wtedy. Czy zatem ceny mieszkań są skazane na wzrost?

Nie jestem co do tego przekonany. Mamy w Polsce niskie stopy procentowe, co sprzyja powstawaniu baniek. Widać to było bardzo dobrze dekadę temu w USA. Bańki rosną powoli, ale pękają z hukiem. Zwracam uwagę na to, że dynamika PKB spada i prognozy mówią, że ta tendencja się utrzyma. To może wywierać presję na rynek pracy. Ponadto istotną część popytu mieszkaniowego stanowią Ukraińcy i jest ryzyko, że po prostu mogą wyjechać z naszego kraju. W długim terminie czynnikiem ryzyka jest demografia – coraz mniej osób w wieku produkcyjnym wchodzi na rynek pracy i myśli o kupnie mieszkania. I z tych właśnie powodów nie jest przekonany, że ceny mieszkań będą nadal rosły.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę