Początek tygodnia przyniósł wstrząs na rynku ropy naftowej. Ceny kontraktów majowych spadły grubo poniżej zero. Przecierałeś oczy ze zdumienia?
Faktycznie była to niecodzienna i zaskakująca sytuacja. Sporo inwestorów, którzy handlują na tym rynku, poniosła duże straty. Jeden z głównych domów maklerskich w USA podał informację, że z tego tytułu też będzie mocno pod kreską. Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że wiedzieliśmy o tym, jak trudna jest sytuacja na tym rynku. Przez zamrożenie gospodarek popyt na ropę bardzo mocno spadł, a podaż mimo reakcji OPEC+ nie jest w stanie się tak szybko dostosować. Trzeba się więc liczyć z tym, że ta presja na cenę czarnego złota wciąż się utrzymuje.
Ten wstrząs na rynku ropy jako jedyny w ostatnim miesiącu spowodował chwilowe spadki na rynkach akcji. Tymczasem na kiepskie dane makro, one wciąż nie reagują. Czwartkowe PMI i dane o bezrobotnych z USA nie przełożyły się na zniżki. Jak wyjaśnić to odklejenie od realiów?
W tej kwestii warto zwrócić uwagę na kilka elementów. Po pierwsze w marcu mieliśmy bardzo mocny spadek i on został zatrzymany dopiero wtedy, gdy do gry weszły banki centralne, przede wszystkim Fed. Skala pomocy rządów i banków, i szybkość tej reakcji jest czymś, co odróżnia ten kryzys od poprzednich. I ta stymulacja fiskalno-monetarna nakręciła trwającą falę odbicia. Po drugie, gdy wsparcie zostało już "ograne" to zaczęły spływać bardziej optymistyczne dane dotyczące pandemii, czyli spowolnienie przyrostu chorych w Europie i wstępne zapowiedzi odmrażania gospodarek. Po trzecie biorąc pod uwagę dynamikę lutowo-marcowego spadku, ona była tak duża, że należało oczekiwać silnego odreagowania i on się odbywa.