WIG20 wyznaczył w piątek nowy szczyt fali wzrostowej – 1843 pkt, co oznacza, że od marcowego dołka zyskał już prawie 48 proc. Jesteś zaskoczony jego siłą?
Jestem zaskoczony jego siłą i nie tylko jego, ale wszystkich głównych rynków akcyjnych. Gdy popatrzymy na wykresy indeksów to widać wybicie z kilkutygodniowej konsolidacji, co z punktu widzenia AT sygnalizuje ruch wzrostowy. W mojej opinii rynki dyskontują teraz najbardziej optymistyczny scenariusz, w którym z kryzysu wychodzimy szybciej i znacznie mniej poturbowani niż przypuszczano. Uważam, że w krótkim terminie to jest sensowne zachowanie, bo jak widać stopniowe odmrażania gospodarek sprawia, że spółki, które najmocniej dotknął lockdown wracają teraz z niebytu i inwestorzy kupują ich akcje. W wąskim horyzoncie czasowym pozostają więc optymistą, zwłaszcza, że mamy też kolejne wsparcia fiskalne, jak czwartkowe rozszerzanie programy PEPP. W szerszym ujęciu czasowym byłbym ostrożny. Myślę, że negatywne niespodzianki mogą się pojawić, bo przecież koronawirus nie zniknął, a w niektórych przypadkach otwieranie gospodarek wcale nie jest tak płynne, jakbyśmy oczekiwali. Chiny nie podnoszą się tak szybko, jak się spodziewaliśmy.
Indeks dużych spółek jest zależny od kapitału zagranicznego. Myślisz, że w tych obecnych napływach dużo jest pustego pieniądza, drukowanego przez banki centralne?
Nie jestem w stanie podać wartości liczbowej, ale wydaje mi się, że ważniejsza jest inna kwestia. Mianowicie, niskie stopy procentowe i oczekiwana stopa zwrotu na rynku akcji sprawiają, że inwestorzy po prostu wrócili na giełdowe parkiety. Jak ktoś chce zabezpieczyć się przed inflacją, no to akcje są teraz dla niego kuszącą propozycją.