Zacznijmy od EUR/USD. Kurs wspólnej waluty spadł poniżej 1,17 USD, wybijając się z krótkoterminowej konsolidacji. Co jest przyczyną tego osłabienia i czy jego skala jest na tyle duża, by odwrócić dominujący trend?
Na ten moment to wybicie z konsolidacji traktuję jako korekcyjne schłodzenie, które jest całkiem naturalną reakcją inwestorów po wcześniejszej, silnej aprecjacji wspólnej waluty. W długim terminie nadal trzymam się scenariusza, w którym po 10 latach mocnego dolara przyszła faza zmiany układu sił. Przemawia za tym z jednej strony bardzo duży wzrost sumy bilansowej Fedu, obawy o inflację i stan gospodarki USA, niepokój związany z konfliktem na linii USA-Chiny, a z drugiej bardzo szybkie działania władz europejskich w sprawie pakietu pomocowego o wartości 750 mld euro i całkiem dobre odczyty PMI z gospodarek Starego Kontynentu. Wypadkowa tych czynników w szerokim ujęciu czasowym przemawia na korzyść euro, a trwające spadki traktuję jak korektę.
Analitycy wskazują, że ostatnie umocnienie dolara to efekt wzrostu globalnej awersji do ryzyka, spowodowanej spadkami na rynkach akcji. Amerykańska waluta spełnia więc rolę bezpiecznej przystani. Co ciekawe w tej roli kiepsko radzi sobie ostatnio złoto. Cena kruszcu spadła poniżej dołka z 12 sierpnia, co oznacza kontynuację przeceny. Myślisz, że to chwilowe wahania?