Pandemia zwiększyła ryzyko związane z inwestowaniem w nieruchomości. – Boleśnie odczuli to właściciele mieszkań wynajmowanych na doby. W czasie lockdownu zabroniono takiej działalności – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – Ryzyko dotyczy jednak wszystkich klas aktywów: rynku akcji – tu mamy większą zmienność, rynku obligacji, zarówno skarbowych, jak i korporacyjnych, bo w niepewnych gospodarczo czasach rośnie groźba niewypłacalności emitentów. Dotyczy to nawet banków przyjmujących depozyty. Jeśli pogorszą się wskaźniki spłacalności kredytów, bilanse niektórych instytucji mogą tego nie wytrzymać.
Inwestowanie w condohotele według części ekspertów jest bardziej ryzykowne niż zakup zwykłego mieszkania. Trzeba prześwietlić dewelopera i sprawdzić doświadczenie hotelowego operatora.
Ceny mieszkań są tymczasem w miarę stabilne. – Historia uczy, że w dłuższym terminie nieruchomości drożeją szybciej, niż rosną ceny w sklepach i punktach usługowych – zauważa Bartosz Turek. – Dlatego wiele osób traktuje ten rynek jako bezpieczną przystań dla kapitału. Dodatkowo bezprecedensowo liberalna polityka monetarna powoduje, że oprocentowanie bezpiecznych aktywów spadło bardziej niż zyski z wynajmu.
Niższa rentowność
Jak tłumaczy ekspert HRE Investments, popyt na wynajem spadł, czynsze wróciły do poziomu sprzed roku, a liczba pustych mieszkań niemal się podwoiła. Przeciętna rentowność wynajmu jest niższa niż przed rokiem. W Warszawie wynosi 4,2 proc., a rok temu było 4,7 proc. (liczone na podstawie dochodu na rękę). Oprocentowanie lokat spadło jednak mocniej – z 1,6 do 0,2 proc. Zamieniając depozyt na mieszkanie na wynajem, przed rokiem można było zarobić „dodatkowo" 3,1 pkt proc., a teraz 4 pkt proc.
Na lokatach bankowych nie sposób teraz zarobić. Odsetki od obligacji skarbowych wynoszą 1,5–2 proc., a inflacja ok. 3 proc.