Końcówka grudnia i początek 2022 roku przyniosły spektakularny kontratak „byków" na warszawskiej giełdzie. WIG, który jeszcze w połowie grudnia przebywał w okolicy 5-miesięcznego dołka (a indeks małych spółek sWIG80 nawet w okolicy 10-miesięcznego minimum), nagle „zmartwychwstał", szybkimi krokami zbliżając się na nowo ku szczytom hossy.
Poszukiwanie fundamentalnej odpowiedzi na pytanie o źródła tak imponującego powrotu koniunktury na GPW natrafia na naturalne trudności w obliczu tego, o czym pisaliśmy w serii niedawnych analiz, czyli potencjalnie negatywnego wpływu serii podwyżek stóp procentowych (po czwartej podwyżce stopy referencyjnej NBP WIG nigdy nie ustrzegł się przed trendem spadkowym w horyzoncie wielomiesięcznym), nadchodzącego (w marcu) końca QE (luzowania ilościowego) w USA czy też zakręcania w dół śledzonych przez nas wskaźników wyprzedzających koniunktury.
Dolar w dół, GPW w górę
Euforyczny rozwój wydarzeń na przełomie lat dowodzi jednak, że na giełdową układankę składa się więcej elementów niż tylko czysto fundamentalno-monetarne czynniki. Jednym z takich ultraważnych taktycznych elementów jest zachowanie dolara amerykańskiego.