„Zawsze gotowy na przygodę, nieposkromiony i niezwykle wytrzymały, łączy dziedzictwo kultowych poprzedników ze współczesną technologią i nowoczesnością. Przeszedł ekstremalne testy wytrzymałościowe, co oznacza, że jazda w najtrudniejszym terenie nie jest wyzwaniem dla tego nieposkromionego off-roadera” – ta charakterystyka dotyczy najnowszej wersji Bronco, który w 2023 roku trafi do oficjalnej sprzedaży na Starym Kontynencie, w tym do Polski. Nowa terenówka nawiązuje do klasyka z dość długą tradycją.
W Polsce dominują nowsze modele z lat 80. Ten pochodzi z końcówki dekady i kosztuje ok. 53 000 zł.
Forda Bronco wymyślił Donald N. Frey, ten sam, któremu zawdzięczamy kultowego Mustanga, a zaprojektował go od A do Z inżynier Paul G. Axelrad. Był samochodem sportowo-użytkowym, produkowanym przez trzy dekady w latach 1966–1996. Doczekał się pięciu generacji, ale tylko pierwsza oferowana była jako SUV, pick-up i kabriolet. Kolejne ograniczyły się do SUV-a. Cechy charakterystyczne pozostawały jednak niezmienne – krótkie, trzydrzwiowe nadwozie, zwarta sylwetka, mały rozstaw osi, wynoszący w pierwsze wersji jedynie 2337 mm (potem nieznacznie wzrósł), który sprawiał, że samochodem znakomicie się manewrowało i miał niewielki kąt zawracania. Z kolei krótkie zwisy nadwozia, zwłaszcza z przodu, gwarantował spory kąt najazdu, co mówiąc wprost oznaczało, że żwawo zdobywał nawet dość strome wzniesienia. Napędzały go mocne, benzynowe silniki, przede wszystkim V8, choć było też kilka rzędowych sześciocylindrowców. Świetne warunki i wytrzymałość sprawiły, że Bronco z powodzeniem wykorzystywany był w długodystansowych zawodach off-roadowych.
Wnętrze także wydaje się przytulne jak na twardego off-roadowca.
Niemal cały świat usłyszał o tym aucie i zobaczył Forda Bronco w akcji, gdy 17 czerwca 1994 roku za jego kierownicą uciekał przed policją O.J. Simson – były gwiazdor futbolu w USA i aktor – oskarżony o podwójne morderstwo. Pędził ulicami Los Angeles obserwowany przez telewizyjne helikoptery, które transmitowały pościg na żywo.