Dziś na drogach nie brakuje drogich aut, w tym olśniewających Porsche 911. Nowe generacje to naszprycowane technologiami supermaszyny. Kilka dekad temu wyglądało to nieco inaczej. Niedawno trafiłem na fragment filmu z 1976 roku „Motylem jestem, czyli romans 40-latka”, w którym odgrywająca jedną z głównych ról Irena Jarocka jeździła właśnie Porsche 911. Wtedy takie auto było absolutną rzadkością i synonimem wielkiego luksusu. Ponoć ekipa filmowa pożyczyła wóz od Maryli Rodowicz, która była jedną z niewielu gwiazd mogących sobie pozwolić na takie cacko.
Połączenie czerwonego nadwozia i złotych akcentów dodaje autu szczególnego uroku. Fot. Krotoski Drivers’ Club
Na ekranie oglądamy pierwszą generację modelu 911, który zadebiutował w 1963 roku i bardzo szybko stał się światowym przebojem firmy Porsche. Sportowy wóz z sześciocylindrowym silnikiem własnej konstrukcji w układzie boxer, umieszczonym za tylną osią, zastąpił model 356. Ten ostatni miał wiele części i elementów konstrukcyjnych wspólnych z Garbusem i architektura tego niepozornego autka stała się też bazą dla 911. Absurd? Może i tak, ale zadziałało i sportowy samochód z Niemiec zbliża się do 60. urodzin, a w ofercie ma już ósmą generację.
Porsche 911S G-model Sportomatic z 1975 roku to gratka dla każdego kolekcjonera. Do Polski trafił z Kanady. Mimo 47-letniego stażu wóz ma tylko nieco ponad 62 000 mil przebiegu, czyli około 100 000 km. Pod maską pracuje 175-konny motor benzynowy o pojemności 2700 cm sześc., do tego skrzynia Sportomatic, która bywa nazywana mylnie automatyczną, ale to mechanizm manualny z automatycznie uruchamianym sprzęgłem. Moc 175 KM może nie powala, ale ten silnik ma charyzmę i naprawdę więcej mu nie trzeba.