Miliony widzów na całym świecie przeżywały fantastyczne przygody Marty'ego McFlya (ta rola to przepustka do sławy dla Michaela J. Foxa) i jego postrzelonego przyjaciela, profesora Emmetta Browna (Christopher Lloyd). To jedna z tych przebojowych serii, do których zawsze chętnie się wraca i które bawią kolejne pokolenia, co przetestowałem na swoich córkach.

Filmowy DeLorean DMC-12 latał i był wehikułem czasu. Historia tego rzeczywistego auta aż tak niezwykła nie jest. Choć nie jest także typowa. Był to bowiem jedyny model wytwarzany przez przedsiębiorstwo DeLorean Motor Company. Założył je w 1975 r. w Detroit niejaki John DeLorean. Wcześniej pracował na stanowisku wiceprezesa General Motors, ale porzucił je, goniąc za marzeniem o własnym aucie sportowym. Pierwsze lata zajęły prace konstrukcyjne, prototyp był gotowy w 1979 r., a produkcja seryjna uruchomiona została dwa lata później, lecz nie w USA, ale w mieście Dunmurry w odległej Irlandii Północnej. I trwała ledwie dwa lata.

Poznajmy ten ciekawy wóz bliżej. Znajdziemy w nim różne wpływy i zapożyczenia. Projekt nadwozia ze stali nierdzewnej, z charakterystycznymi, podnoszonymi do góry drzwiami, jest dziełem samego Giorgetto Giugiaro z Ital Design. Swoje ulepszenia wprowadził też Colin Chapman, założyciel koncernu Lotus. To jego ludzie, odpowiedzialni za projekt Lotusa Esprita, zajęli się m.in. konstrukcją układu zawieszenia. Wóz o klasycznym kształcie klina był wyposażony w centralnie umieszczony motor 2.8 V6 PRV o mocy 132 KM, dostępnej przy 5500 obr./min. Silnik był wspólnym dziełem Peugeota, Renault i Volvo. Pięciobiegowa skrzynia z Renault napędzała tylne koła.

Nazwa samochodu to po prostu skrót od DeLorean Motor Company, a „12" wskazywała na... cenę, wynoszącą dokładnie 12 tys. dolarów. Przynajmniej na początku. Marzenie DeLoreana spełniło się na bardzo krótko. Po wyprodukowaniu 8583 egzemplarzy jego firma zbankrutowała. Pewnym pocieszeniem jest tu nieśmiertelna sława jego auta – filmowej gwiazdy. To zapewne na niej oparto śmiały plan wznowienia produkcji DMC-12, który ogłoszono w 2007 r. Wówczas nic z tego jednak nie wyszło, ale o reaktywacji znów mówi się od 2016 r. Pożyjemy, zobaczymy.

Na razie warto przeglądać rynek aut używanych. Egzemplarz DeLoreana DMC-12 z roku 1981, zachowanego w świetnej formie, pojawił się niedawno na aukcji Catawiki i został zakupiony za 40 tys. euro.