Sztuka użytkowa. Ciekawy finał półrocza

Muzeum Narodowe w Warszawie zaprasza na wystawę Józefa Brandta.

Aktualizacja: 24.06.2018 13:17 Publikacja: 24.06.2018 13:15

Foto: Desa Unicum/Marcin Koniak

W stolicy są tylko dwa ambitne antykwariaty z rzemiosłem artystycznym. Kompletnie zanikło zainteresowanie dawną sztuką użytkową, np. meblami, ceramiką, tkaninami, wyrobami ze srebra.

Dawnym rzemiosłem handluje w Warszawie Antykwariat Connaisseur (www.connaisseur.art.pl). Firma na swojej stronie chwali się sprzedażami np. na Wawel czy do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie, więc oferta jest bogata. Dawnym rzemiosłem handluje Galeria MDM (www.artinfo.pl), która wsławiła się sprzedażą np. żyrandola pochodzącego z pokoju Wielkiego Księcia Konstantego w Pałacu w Łazienkach.

Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) w swoim salonie na Nowym Świecie właśnie rozpoczął likwidację działu ze sztuką użytkową, bo nie ma popytu. Podobnie jest w innych miastach. Jak tak dalej pójdzie, to nigdzie w Polsce nie będzie można kupić np. zabytkowego zegara, solniczki lub cukiernicy.

Najbogatsza oferta

Warto odwiedzić w Poznaniu firmę Artykwariat (www.artykwariat.pl). Zobaczymy tam bodaj najbogatszą w Polsce ofertę zabytkowych przedmiotów codziennego użytku. Galeria mieści się w centrum, w historycznym budynku hotelu Bazar.

Faktem jest, że Artykwariat istnieje nie dzięki wysokiemu popytowi, ale dzięki mecenatowi artystycznemu przedsiębiorcy Stanisława Bogackiego. Firma od lat prowadzi działalność edukacyjną, próbuje przekonać Polaków, że warto otaczać się przedmiotami dawnej sztuki użytkowej.

W przestronnych, eleganckich wnętrzach regularnie odbywają się imprezy dla dzieci, które mają jedyną okazję obejrzenia z bliska dawnej filiżanki czy srebrnego dzbanka na mleko. Uczestnikami warsztatów edukacyjnych są uczniowie szkół podstawowych.

Artykwariat uczy dbałości o dawne przedmioty. Sensacją było wystawienie w 2014 r. na sprzedaż meblościanki z lat 60. XX wieku, znanej jako „Meble Kowalskich". Powszechnie uważa się, że nazwa legendarnej meblościanki pochodzi od przysłowiowego Kowalskiego, bo były to meble zaprojektowane dla każdego Polaka, ale w rzeczywistości twórcami byli Bogusława i Czesław Kowalscy. W 1962 r. wygrali oni ogólnopolski konkurs na meble do małych mieszkań.

Szacuje się, że w latach 1965–1973 wyprodukowano takie zestawy do około 100 tys. mieszkań. Dziś kompletna meblościanka to unikat. Meble kupiło krakowskie Muzeum Narodowe i wystawiło na stałej ekspozycji jako przykład doskonałego dizajnu z czasów PRL.

Stanisław Bogacki zainicjował przed laty Galerię ForForm, która miała handlować tylko polskim dizajnem z epoki PRL. Tam właśnie wystawiono Meble Kowalskich. Tam podczas tłumnych prelekcji edukowano, że warto kolekcjonować polską powojenną sztukę użytkową: meble, ceramikę, plakaty. Niestety galeria nie przetrwała. Nie pomogła nawet pomoc hojnego mecenasa sztuki.

Pora na Brandta

Od 22 czerwca do 30 września można zwiedzać w Muzeum Narodowym w Warszawie monograficzną wystawę malarstwa Józefa Brandta (1841–1915). Brandt jest rekordzistą krajowego rynku sztuki. Wynika to z raportu „Top 1000" portalu internetowego Artinfo.pl (www.artinfo.pl), ogłoszonego na początku roku.

W rankingu artystów o najwyższej łącznej wartości sprzedaży zajmuje 4. miejsce po Jacku Malczewskim, Wojciechu Fangorze, Alfredzie Wieruszu Kowalskim. W szczegółowych analizach mieści się, jeśli nie w pierwszej piątce, to często w pierwszej dziesiątce. Obrazy Józefa Brandta to bardzo dobry towar, pożądany przez antykwariuszy i konsumentów sztuki.

W Muzeum Narodowym wystawiono około 300 dzieł – obrazów olejnych, akwarel i rysunków reprezentatywnych dla kolejnych okresów twórczości malarza. To pierwsza tak duża prezentacja dorobku tego malarza batalisty.

Na wystawie podjęto próbę rekonstrukcji kolekcji Brandta. Artysta w swojej pracowni zgromadził rzadką broń oraz orientalne kostiumy. Rekwizyty te uwieczniał na swoich obrazach dotyczących historii XVII-wiecznej Polski. W Europie obrazy Brandta zaciekawiały egzotyką. Ukazywał na obrazach nie tylko polskich rycerzy, ale także Kozaków, Turków, Tatarów. Miłośnikiem malarstwa Brandta był Henryk Sienkiewicz, który ten sam świat przedstawiał w literaturze.

Ciekawym finałem I półrocza będzie aukcja prac malarzy, którzy debiutowali po 1989 r., ale są już uznani za klasyków. Odbędzie się ona 28 czerwca w Desie Unicum (www.desa.pl). W ofercie wyróżnia się obraz Antoniego Starowieyskiego (ur. 1973). Artysta ma wysoką stabilną pozycję na rynku. Obraz będzie licytowany od 24 tys. zł.

Warto wybrać się na dwie lipcowe aukcje typu art outlet w Desie Unicum. Na aukcji ze sztuką dawną jest sporo nierozpoznanych obrazów. Są nieznani malarze, których tanie, swojskie obrazki nadają się do dekoracji letniskowego domu. Efektownie wygląda np. słodki widoczek Eugeniusza Wrzeszcza (1851–1917), kompletnie nieznanego malarza trzeciej ligi. Jeśli takie obiekty trafiają na aukcje, to oznacza, że jest niska podaż towaru.

„Anioł i diabeł"

Z kolei na aukcji art outlet ze sztuką współczesną jest obraz Edwarda Dwurnika z 1991 r. pt. „Anioł i diabeł". Różni się on od malarstwa artysty z ostatnich lat. Jest też abstrakcja Stanisława Dawskiego (1905–1990), którego prace nie zostały jeszcze odkryte przez rynek. Jest w ofercie także serwis kawowy dla czterech osób pomalowany przez Leona Tarasewicza (cena wyw. 4,5 tys. zł).

Pisałem w „Parkiecie", że krajowe domy aukcyjne do sprzedawanych dzieł zaczęły doliczać opłatę z tytułu praw autorskich. Do wylicytowanej ceny dolicza się 5 proc. W katalogach aukcyjnych przy obiektach, do których doliczona zostanie opłata, widnieje specjalne oznaczenie.

Na przykład prawo stanowi, że jeśli dzieło żyjącego artysty sprzedawane jest z drugiej ręki, to dostaje on należność z tytułu praw autorskich. Zatem po oznaczeniu w katalogu możemy poznać, czy dany obraz pochodzi od autora, czy od kolekcjonera. Jeśli zatem na rynku stale oferowane są obrazy z drugiej ręki i są sprzedawane, świadczy to, że malarz cieszy się wielkim powodzeniem. Wspomniane powyżej prace Antoniego Starowieyskiego i Leona Tarasewicza pochodzą od kolekcjonerów.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę