Druga rewolucja internetowa

Obraz Dwurnika nadaje się na symboliczny prezent.

Publikacja: 09.01.2021 19:00

Foto: Archiwum

Mamy początek trzeciej dekady tego stulecia. To czas przełomu na krajowym rynku sztuki. Miniony rok zrewolucjonizował rynek. Handel aukcyjny praktycznie przeszedł do internetu. Skutkiem tego radykalnie wzrosły obroty na aukcjach. Wyniosły 380 mln zł, podczas gdy w 2019 r. było to 294 mln zł. Oznacza to wzrost o blisko 30 proc.

Na razie znane są podstawowe liczby podsumowujące handel sztuką w minionym roku. Jak zwykle bilansu dokonuje portal rynku sztuki Artinfo.pl (www.artinfo.pl). Na marzec zapowiedziano druk pełnego raportu za 2020 rok.

Teraz ktoś powinien przeprowadzić rzetelne badania socjologiczne, jaka jest rzeczywista przyczyna ubiegłorocznej rewolucji internetowej. Czy wymusiła ją pandemia? A może wśród konsumentów sztuki nastąpiła zmiana pokoleniowa? Może na rynek masowo weszli młodzi, którzy wszystko kupują w internecie, więc sztukę też kupują online?

W tytule piszę o drugiej rewolucji internetowej. Pierwsza nastąpiła kilkanaście lat temu. Wtedy przełomowe zmiany polegały na doinformowaniu krajowych klientów o cenach poloników na światowym rynku.

Handlarze kupowali polonika na świecie i wstawiali je na krajowe aukcje. Sprzedawali je z zyskiem wynoszącym nierzadko kilkaset procent, ponieważ nabywcy w kraju nie znali ceny zakupu. Polacy przestali przepłacać na aukcjach dzięki dostępowi do internetu. Przed zakupem sprawdzali online, za ile kupiono obraz w świecie, i przed licytacją wyznaczali sobie limit cenowy.

Mocne otwarcie

Faktem jest, że rynek w tym roku ostro wystartował już w styczniu. Zwykle początek roku był martwy. Teraz jest sporo aukcji i ciekawa oferta.

13 stycznia Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) wystawi prywatną kolekcję. Na symboliczny prezent nadaje się obraz z tęczą namalowany przez Dwurnika. W ostatnim roku tęcza budziła w Polsce ostre kontrowersje. Dwurnik uwiecznił ją na placu Zbawiciela w stolicy. Obraz ma wartość nie tylko estetyczną, ale także historyczną. Sygnalizuje spory i dyskusje w naszych czasach.

W sopockiej ofercie jest ciekawy obraz Ryszarda Stryjca (1932–1997). Prace artysty rzadko pojawiają się w handlu. Gdzie są? Kto je odkryje i na tym zarobi? Czy były w sprzedaży rzeźby Stryjca?

Artysta ceniony był w Europie przede wszystkim jako grafik. Koneserzy z Niemiec i Holandii nazywali Stryjca „gdańskim Dürerem". Na oferowanym obrazie jest motyw znany z grafik artysty.

20 stycznia Pragaleria licytować będzie sztukę młodych artystów (www.pragaleria.pl). Wszystkie ceny wywoławcze wynoszą 500 zł. Aukcję reklamuje obraz Alicji Kappy, która jest jedną z gwiazd krajowych aukcji młodej sztuki. Kappa konsekwentnie maluje sielankowy pejzaż z domem w oddali.

Od lat mam wrażenie, że każdy obraz jest inny. Ciekawa byłaby wystawa kilkudziesięciu obrazów z tym samym motywem. Jakie byłoby wrażenie widzów?

Z kolei 23 stycznia Sopocki Dom Aukcyjny proponuje sztukę XXI wieku. Licytowany będzie obraz Zofii Błażko (ur. 1986). Cena wywoławcza wynosi 6 tys. zł. Przypomnę, że parę lat temu handlarze sztuką przekonywali, że Błażko „zastąpi Tamarę Łempicką". Pomimo marketingu i wystaw na razie nie nastąpił skok cen obrazów malarki.

22 stycznia w Rempeksie zakończy się sprzedażna wystawa. Podano wycenę szacunkową obiektów, a klienci mogą składać oferty. Jeśli właściciel zgodzi się na proponowaną cenę, to obraz zostanie sprzedany.

Zainteresowała mnie kompozycja Arkadiusza Ruchomskiego (ur. 1978). W katalogu Rempeksu nawet nie przedstawiono artysty, który ma ciekawą biografię.

W 2005 roku Ruchomski zdobył Grand Prix w konkursie „Obraz roku". Artysta był gwiazdą! Obrazy Ruchomskiego były reprodukowane w prasie, sprzedawane na aukcjach. Tamta prestiżowa, wysoka nagroda mogła być trampoliną do rynkowej kariery, na pewno do częstej obecności w mediach. Ale artysta zniknął z pola widzenia miłośników sztuki.

Trudne prognozowanie

Nie wnikam w przyczyny. Artysta tak pokierował swoim rozwojem. Zwracam tu uwagę, jak skomplikowaną rzeczą jest budowanie kariery malarza. Jak zatem skomplikowane i trudne jest prognozowanie jego sukcesów rynkowych!

Często posługuję się przykładem malarza Henryka Siemiradzkiego, który był gwiazdą europejskiego malarstwa pod koniec XIX wieku. Malował na zamówienie koronowanych głów, miał pracownię w Rzymie.

Siemiradzki odniósł sukces rynkowy, ale po śmierci popadł w zapomnienie na prawie sto lat. Kilkanaście lat temu przypomnieli go Rosjanie. Na światowych aukcjach ostro licytowali obrazy Siemiradzkiego, którego uważają za swojego malarza.

Ta dygresja prowadzi mnie do wniosku, że na rynku sztuki nic nie dzieje się automatycznie! Nie mamy żadnej gwarancji, że laureat głośnej nagrody pójdzie za ciosem i zacznie rządzić sztuką i rynkiem. Tak samo nie mamy gwarancji, że artysta wymieniony w jakimś aktualnie modnym rankingu jest rzeczywiście „dobrą inwestycją".

Czas na wycieczkę

Na koniec namawiam na wycieczkę w słoneczny dzień do Konstancina. Warto zobaczyć chociaż z zewnątrz siedzibę prywatnego muzeum sztuki, jakie od dziesięciu lat prowadzi kolekcjoner Marek Roefler. W internecie można obejrzeć film o aktualnie trwającej wystawie (www.villalafleur.com). Prezentowane są paryskie pejzaże Nathana Grunsweigha.

Pisałem w „Parkiecie", że kolekcjoner w 2019 r. kupił sąsiednią willę, aby powiększyć muzeum. Zabytkowa willa była w stanie śmierci technicznej. W ciągu jednego roku została wyremontowana pod nadzorem konserwatora zabytków. Z konieczności z budynku pozostały tylko zewnętrzne mury. Muzeum zyska ok. 800 metrów kwadratowych powierzchni do pracy. W tym sala wystaw zmiennych liczy ok. 300 mkw. powierzchni.

Budynek jest już gotowy, ogrzany. Warto obejrzeć kunsztownie zbudowane werandy. Aż trudno uwierzyć, że pierwotnie były tak doskonale wykonane dekoracje werand.

Do wiosny potrwa rozruch muzeum. W pierwszym gmachu pozostanie ekspozycja stała. W nowej siedzibie będą wystawy czasowe. Jesienią zobaczymy tu wystawę obrazów Tamary Łempickiej, pochodzić będą przede wszystkim ze zbioru Roeflera. Pierwotnie wystawę zaplanowano w minionym roku, ale na skutek pandemii przeniesiono ją na nowy termin.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę