Wielkie pieniądze lubią ciszę

W każdej epoce są dzieła niedoszacowane przez rynek.

Publikacja: 23.01.2021 12:00

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

W 2006 roku kolekcjoner Ronald Lauder wydał 135 mln dolarów na upragniony obraz Gustawa Klimta. Wzbudził tym sensację na świecie. Przy najbliższej okazji przeprowadziłem wywiad z Grażyną Kulczyk. Zapytałem, czy jeśli pojawi się szansa spełnienia jej kolekcjonerskich marzeń, to też wyda tak dużą kwotę?

Odpowiedź brzmiała: „Nie. Granice cenowe zawsze istnieją. Nawet gdy się jest majętnym, obowiązuje rachunek ekonomiczny. Nawet gdy interesy idą nieźle, potrzeba długiego czasu, żeby wygospodarować gotówkę, a w tej dziedzinie okazje spełnienia marzeń nie czekają. Przede wszystkim trzeba mieć pieniądze na taki cel" („Rzeczpospolita", 15 maja 2008 r.).

Zaczynam od tego przypomnienia, ponieważ jak zawsze na początku roku publikowane są listy nowych krajowych miliarderów. Ciekawa byłaby uczciwa analiza, ilu bogatych Polaków po 1989 roku kolekcjonowało sztukę?

Nie chodzi o jeden obraz efekciarsko kupiony nad kanapę. Chodzi o kolekcję czyli zbiór tworzony latami według z góry założonego programu.

Miłe niespodzianki

Faktem jest, że nie pamiętamy nazwisk bogaczy, którzy królowali na listach zaledwie dziesięć lat wcześniej. Do historii Polski mają szansę przejść tylko ci, którzy stworzyli kolekcje, otworzyli muzea, jak wspomniany Ronald Lauder czy Grażyna Kulczyk.

Z działalnością prospołeczną miliarderów jest u nas słabiutko. Który z nich zbudował szpital, utworzył uniwersytet czy np. sieć nowoczesnych bibliotek?

Na krajowym rynku czekają nas jeszcze w styczniu miłe niespodzianki. 23 stycznia łódzka firma Rynek Sztuki licytować będzie m.in. fotografie Ewy Rubinstein (ur. 1933). Jedno ze zdjęć przedstawia ojca autorki, światowej sławy pianistę Artura Rubinsteina. Autorka zdjęcia jest cenioną artystką, a portret wielkiego pianisty zawsze będzie miał ekstrasnobistyczną wartość. Może jeszcze ktoś zdąży wziąć udział w tej licytacji (www.ryneksztuki.eu).

26 stycznia w ofercie domu aukcyjnego Polswiss Art wyróżnia się obraz, którego autorką jest Dasha Kandinsky (ur. 1985). To bodaj pierwszy obraz tej malarki na polskim rynku. Nazwisko malarki natychmiast kojarzy się ze znanym w świecie artystą Wassilijem Kandinskym (1866–1944). Na pewno wzbudzi to zainteresowanie potencjalnych klientów (www.polswissart.pl).

Obraz sam w sobie ma wartość nie tylko plastyczną, ale także emocjonalną. Na wielobarwnym granacie czytamy napis: wielkie pieniądze lubią ciszę. Oferta tej aukcji jest starannie wyselekcjonowana.

Z kolei 28 stycznia Desa Unicum wystawi dzieła związane z Zakopanem. Warto zwrócić uwagę na rzeźby miejscowych artystów. Słusznie mają wysokie ceny (www.desa.pl).

Pamiętam, jak jeszcze 10–15 lat temu tego rodzaju rzeźby nie miały prawa wstępu na aukcje. Sprzedawane były w lokalnych antykwariatach i przede wszystkim na jarmarkach staroci, nierzadko w cenie do 1000 złotych.

Gwiazdą będzie Witkacy

Znam prawnika-kolekcjonera, który 15 lat temu wyszukiwał te rzeźby na jarmarkach staroci. Nie myślał o lokacie, o zysku finansowym. Rzeźby podobały mu się! Od lat cieszą go w jego prywatnym gabinecie. Przy okazji okazały się świetną inwestycją.

To moje stałe przypomnienie, że w każdej epoce są jakieś dzieła niedoszacowane, nieodkryte przez rynek aukcyjny. Trzeba mieć pasję, intuicję, skłonność do ryzyka, żeby kupować dzieła aktualnie lekceważone.

Przypadkowi sprzedawcy na bazarach nic nie wiedzieli o tych zakopiańskich rzeźbach, kiedy kolekcjoner kupował je za grosze. Był już internet, ale nikt się tymi rzeźbami nie podniecał.

Rozejrzyjcie się, co dziś jest wyraźnie niedoszacowane na aukcjach sztuki, na jarmarkach staroci? Moim zdaniem nadal nie w pełni odkryty jest malarz ekspresjonista Eugeniusz Markowski (1912–2007).

W 2003 roku pierwszy wywiad z Grażyną Kulczyk przeprowadziłem tylko dlatego, że swój gabinet udekorowała obrazami Markowskiego. Sądziłem, że rozmowa z popularną, lubianą kolekcjonerką zareklamuje malarza. Miałem nadzieję, że wszyscy zechcą naśladować Grażynę Kulczyk i też będą kupowali obrazy Markowskiego. Przez kilkanaście lat ceny wzrosły, ale nie w sposób znaczący.

28 stycznia krakowska galeria Nautilus zorganizuje aukcję grafik Zbigniewa Lutomskiego (ur. 1934). Artysta to klasyk, ale wystawianie równocześnie 50 dzieł jednego autora to ryzyko. To kolejny dowód, jak trudno jest zdobyć aukcyjny towar. Będą licytowane w Nautilusie grafiki znane z monografii powojennej sztuki (www.nautilus-art.pl).

Gwiazdą rynku w tym roku będzie Witkacy. Mamy zaledwie koniec stycznia i wysyp obrazów artysty. Z każdym obrazem związana jest jakaś legenda. Teraz Sopocki Dom Aukcyjny 23 stycznia sprzeda portret Janiny Turowskiej-Leszczyńskiej. W katalogu czytamy, że malarz opisał ją jako: „Bardzo rasową i wściekle wprost ponętną, demoniczną dziewczynkę".

Jak to u Witkacego, żył ze swoją modelką dużo od niego młodszą. Tradycyjnie też wszystko ze szczegółami opisywał w listach do swojej sakramentalnej żony. Jeśli kogoś nie stać na obrazy, powinien na początek kupić „Listy do żony". To genialna lektura! Gotowy wzór, jak sobie w życiu skutecznie radzić z kobietami...

Leszczyńskiej

Witkacy namalował ok. 100 portretów Leszczyńskiej. Dzięki temu przeszła do historii. Znana jest z muzealnych wystaw, albumów i rynku sztuki. Namalował też tysiące portretów innych osób. Jest czym handlować. Ceny będą tylko rosły.

Chwalił mi się niedawno jeden z historyków sztuki, że kolekcjoner zabrał go do Argentyny. Wytropił tam obrazy Witkacego. Historyk sztuki miał sprawdzić, czy to autentyki. Tak wróciły nad Wisłę obrazy Witkacego wywiezione z Polski we wrześniu 1939.

Jest w sopockiej ofercie rysunek kredką Nikifora. Pojedyncza postać ma wysoką wycenę szacunkową 5–8 tys. zł. Nikifor, podobnie jak Witkacy, szalenie podrożał w ostatnich latach.

Na początku tego stulecia Sopocki Dom Aukcyjny oferował kolekcję dzieł Nikifora, w sumie ok. 50 prac. Dzieła długo czekały na nabywcę. Zarobiłby ktoś, kto kupiłby je wtedy w hurcie. Dziś okazuje się, że byłaby to świetna lokata. Wtedy nikt tego nie przewidział.

W tamtej ofercie rozpoznałem wczesne dzieła, które wcześniej należały do ks. Jerzego Wolffa. Jerzy Wolff, duchowny i malarz, przed wojną należał do odkrywców Nikifora, miał wyjątkowe prace artysty.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę