Gdyby dobra wróżka powiedziała, że mogę za darmo wziąć jeden obraz z aukcji, to wybrałbym „Kaktusy" Tadeusza Pruszkowskiego. 10 czerwca Desa Unicum zorganizuje aukcję sztuki dawnej i międzywojennej. Licytowany będzie m.in. obraz Matejki, ale ja wybieram Pruszkowskiego!
Tadeusz Pruszkowski (1888–1942) jest artystą mało znanym. Czy dlatego, że jego obrazy to rzadkość na rynku? Obraz „Kaktusy" broni się sam: kolorami, nastrojem, kompozycją, wyjątkową urodą modelki (żona artysty). Na mnie Pruszkowski zawsze działał jako człowiek legenda. Wojciech Fangor ze wzruszeniem często opowiadał mi o swoim nauczycielu Tadeuszu Pruszkowskim.
Obraz „Kaktusy" znam od ponad 40 lat. Należał do rzeźbiarza Alfonsa Karnego (1901–1989), którego w latach 70. odwiedzałem w jego pracowni przy Sejmie. Ściany były gęsto obwieszone obrazami. Najważniejszym dziełem były „Kaktusy". Teraz obraz ma wycenę szacunkową 150–250 tys. zł. Nabywca ekstra dopłaci za legendę malarza.
Kim był Pruszkowski? Był ułanem-legionistą. Był wybitnym pedagogiem, rektorem warszawskiej ASP. Należał do środowiska artystów, których obrazy są dziś poszukiwane na rynku.
Dziś byłby celebrytą
W 2012 r. przeprowadziłem wywiad z Fangorem dla tygodnika „Wysokie Obcasy". Fangor powiedział, że Pruszkowski był częstym gościem w domu jego rodziców i w ich podwarszawskiej posiadłości. W rozmowie czytamy, że Pruszkowski był wszechstronnie uzdolniony, grał na skrzypcach, miał szkolony głos na poziomie śpiewaka operowego.