Antykwariat wystawił falsyfikat sławnej malarki z pierwszej połowy XX wieku. Oczywiście obraz figuruje w ofercie jako autentyk. Sprzedawca zapewnia, że ma ekspertyzę autentyczności. Jest to słaba, nieomal szkolna martwa natura. Wysłałem zdjęcie obrazu czterem znawcom. Ich zdaniem nie jest to autentyk.
Czy można kwestionować autentyczność tylko na podstawie zdjęć z internetu? Tak, jeśli temat obrazu odbiega od autentycznego dorobku, jeśli sposób malowania istotnie różni się od oryginalnej twórczości. W tym wypadku istnieje bogato ilustrowana monografia artystki. Oferowany obraz nie ma w sobie ducha jej malarstwa.
Dlaczego nie piszę szczegółowo w sposób pozwalający na identyfikację sprzedawcy? Ponieważ jutro na biurku miałbym pozwy sądowe o zniesławienie i odebranie korzyści z możliwej transakcji. Przez długie lata w sądzie trwałaby absurdalna wojna na ekspertyzy.
Dzieło Tadeusza Dominika nosi tytuł „Poziomka”.
Rynkiem sztuki rządzą adwokaci. Dziennikarze nie podejmują ryzykownych tematów w poczuciu wysokiego zagrożenia wieloletnim procesem.