Jak wynika z najnowszych danych NielsenIQ, wartościowo cały rynek FMCG w okresie od marca 2022 r. do lutego 2023 r. zwiększył się o 16,6 proc., co jest efektem po prostu rosnących cen.
W tym okresie Polacy na podstawowe produkty spożywcze oraz chemiczne wydali 254 mld zł, z czego 183,7 mld zł przypadło na żywność i napoje. Ta kategoria wartościowo urosła 17,7 proc., ale ilościowo jedynie o 1,4 proc. Z kolei chemia w ujęciu ilościowym urosła o 3,2 proc., a wartościowo – o 16,2 proc.
– Jest ewidentne, że obserwowany wzrost wynika głównie z rosnących cen – wzrost wolumenowy w wyżej wymienionej dynamice w całym koszyku FMCG oscyluje na poziomie 4,1 proc. – mówi Michał Rudecki, dyrektor z NielsenIQ.
– Jeśli popatrzymy na dynamikę w okresie styczeń–luty 2023 w porównaniu z okresem styczeń–luty 2022, widzimy jeszcze większe przyspieszenie wzrostu wartości całego koszyka o 18,1 proc. przy nieco niższym wzroście wolumenowym, wynoszącym 2,5 proc. – dodaje. Wzrost cen to główny trend, z jakim teraz muszą się zmagać wszyscy uczestnicy rynku, czyli tak producenci, dostawcy i same sklepy, jak i konsumenci. Co więcej, nie widać szans, by ceny zaczęły spadać. Należy być raczej gotowym na dalszy ich wzrost.
– Nie jesteśmy na szycie drożyzny, jeszcze w styczniu wielu ekspertów podkreślało, że pomimo spadku inflacji w pierwszym miesiącu 2023 r. w kolejnych miesiącach należy się spodziewać jeszcze nieznacznego windowania cen w sklepach, który będzie obserwowany do Świąt Wielkanocnych – mówi Anna Semmerling, ekonomistka z Uniwersytetu WSB Merito. – Miejmy nadzieję, że zgodnie z przewidywaniami wielu ekspertów przełom kwietnia i maja będzie szczytem inflacji.