Zarząd dementuje pogłoski. – Likwidacja nie wchodzi w grę. Plotki na ten temat są wyssane z palca i nie mają pokrycia w faktach – mówi Roman Walasiński, szef medycznej firmy (prowadzi szpital w Gdańsku).
Tłumaczy, że zgodnie z art. 397 kodeksu spółek handlowych zarząd Swissmedu był zobligowany do umieszczenia w porządku obrad zaplanowanego na 22 maja zgromadzenia punktu o podjęciu uchwały w sprawie trwania spółki. Dlaczego? Strata z 2008 roku i niepokryte straty z lat ubiegłych wyniosły blisko 30,48 mln zł, suma ta przekroczyła wartość kapitału zapasowego i jednej trzeciej kapitału zakładowego Swissmedu.
– Spełniamy w ten sposób ustawowy nakaz. Do podobnej sytuacji doszło również w roku 2008 – tłumaczy Walasiński. W grudniu ubiegłego roku akcjonariusze spółki zadecydowali o kontynuowaniu działalności. Jak zapewnia szef Swissmedu, głosowanie nad taką samą uchwałą 22 maja to tylko formalność. W 2008 r. medyczna spółka zanotowała 2,27 mln skonsolidowanej straty netto w porównaniu z 4,23 mln zł straty w 2007 roku (i minus 11,76 mln zł na koniec roku 2006).
Walasiński przekonuje, że kondycja firmy systematycznie się poprawia, co potwierdza wypracowanie w roku 2008, po raz pierwszy w historii, zysku z działalności operacyjnej (97 tys. zł). Rosną również przychody Swissmedu. W 2008 r. skonsolidowane przychody ze sprzedaży usług wyniosły 31,9 mln w porównaniu z 24 mln zł rok wcześniej (i 17 mln zł w roku 2006). Jakich wyników możemy oczekiwać po I kwartale 2009 r.? Walasiński zapewnia, że spółka dobrze sobie radzi w czasie kryzysu. – Kondycja firmy jest najlepsza od rozpoczęcia działalności – zapewnia szef Swissmedu.