Dariusz Nikołajuk, prezes giełdowej spółki, informuje, że trwają już rozmowy z podmiotem o podobnej wielkości (w 2008 r. Pani Teresa Medica miała 15,2 mln zł przychodów). Nie chce mówić o szczegółach. Wyjawia tylko, że firma ta ma profil zbliżony do Pani Teresy, a dodatkowo produkuje wyroby przeznaczone dla lekarzy (np. wyposażenia gabinetów lekarskich). Szef polskiej spółki zapowiada też, że nie będzie się ona spieszyła z przejęciem.
– Z zakupami poczekamy na dobrą okazję. Nie zamierzamy dokonywać akwizycji tylko po to, by zrealizować ostatni cel emisyjny – zapewnia. Na zakupy firma miała przeznaczyć 2 mln zł z emisji akcji. Według Nikołajuka, ta kwota okaże się prawdopodobnie zbyt niska. Zapewnia, że firma posiada też inne środki. A jak zakończył się dla Pani Teresy II kwartał? – Dynamika naszych przychodów spadła nieco w porównaniu z analogicznym okresem 2008 r.
Wciąż była ona jednak dodatnia – mówi Nikołajuk. Przyznaje, że było to możliwe głównie za sprawą stabilnej sytuacji na rynku krajowym. Kryzys gospodarczy spowodował bowiem drastyczny spadek przychodów ze sprzedaży na Ukrainie – jednym z głównych rynków eksportowych Pani Teresy. Dodaje, że firmie ciążył wysoki kurs euro. – Większość surowców kupujemy w euro, a eksport stanowi tylko 5 proc. naszej sprzedaży.
Euro będzie miało negatywny wpływ na wyniki, ale dzięki wprowadzonemu w lutym programowi oszczędnościowemu uda się nam utrzymać rentowność netto zbliżoną do ubiegłorocznych poziomów – mówi. Dodaje, że w II półroczu spółka skupi się na rozwoju eksportu. Pani Teresa liczy na to, że w sierpniu otrzyma zgodę na wejście na rynek rosyjski. Niedawno zarejestrowała produkty na Słowacji. Wkrótce podpisze umowę dystrybucyjną w tym kraju. Chce też utworzyć własną sieć dystrybucyjną w Niemczech.