Wczoraj katowicka spółka podpisała z ministrem skarbu stosowną umowę prywatyzacyjną. MSP postanowiło sprzedać akcje największego w północno-wschodniej Polsce hurtowego dystrybutora leków, mimo że giełdowej firmie i związkom zawodowym Cefarmu nie udało się wynegocjować warunków pakietu socjalnego. Gwarancje dla pracowników zostały jednak wpisane bezpośrednio do umowy prywatyzacyjnej. Umowa przewiduje utrzymanie zatrudnienia w Cefarmie Białystok na poziomie 490 etatów przez dwa lata. Farmacol zagwarantował ponadto poziom wynagrodzeń oraz świadczeń socjalnych na 12 miesięcy oraz zobowiązał się do przeprowadzenia szkoleń dla wszystkich pracowników białostockiej spółki.

Co o takim pakiecie myślą pracownicy prywatyzowanego dystrybutora farmaceutyków? – O zapisach umowy prywatyzacyjnej dowiedziałam się od dziennikarzy. Przewidziany w niej pakiet ciężko w ogóle nazwać gwarancjami pracowniczymi – mówi Alina Worobiej, przewodnicząca działającego w Cefarmie związku zawodowego. Jakie działania zamierzają w związku z tym podjąć? – Skontaktujemy się w tej sprawie z Federacją Związków Zawodowych Przemysłu i Handlu Farmacja. Prawdopodobnie zdecydujemy się na pogotowie strajkowe – mówi przedstawicielka pracowników Cefarmu.

Przypomnijmy, że ministerstwo skarbu kilkakrotnie przedłużało termin na osiągnięcie porozumienia w sprawie pakietu socjalnego. Początkowo Farmacol proponował gwarancję utrzymania liczby etatów tylko przez rok. Związki zawodowe nie chciały jednak przystać na propozycję. Ich zdaniem, nie byłaby ona bowiem dla obecnej załogi żadnym zabezpieczeniem przed utratą pracy. Związkowcy tłumaczyli, że taki zapis mógłby doprowadzić do zastępowania pracowników Cefarmu osobami zatrudnionymi w Farmacolu.