Grupa będzie w nich mieć po jednym sklepie z odzieżą pod markami Vistula i Wólczanka oraz z wyrobami jubilerskimi W. Kruka. Dodatkowo na warszawskim placu Trzech Krzyży ma zostać otwarty firmowy salon z zegarkami Rolex, który będzie połączony z punktem W. Kruka.

W tym roku sieć powiększyła się już o 17 punktów. Większość sklepów powstała w miejscu likwidowanych salonów innych marek, prowadzonych przez spółkę na zasadzie franczyzy (m. in. Cacharel). Teraz grupa ma łącznie 227 sklepów, w tym: 56 pod marką W. Kruk, 70 – Vis-tuli, 69 -Wólczanki i 32 – Deni Cler. – Chcemy w przyszłym roku otworzyć około 15 placówek – mówi Grzegorz Pilch, wiceprezes Vistuli.

Pilch zapewnia, że rozwój sieci będzie finansowany ze środków własnych. – W ramach porozumienia z Fortis Bankiem mamy oczywiście pewne ograniczenia inwestycyjne związane z wielkością naszego zadłużenia i zdolnością do generowania gotówki. Mówimy jednak o zrównoważonym rozwoju, czyli znacznie wolniejszym, niż to było wcześniej – dodaje. Jego zdaniem uruchomienie planowanych sześciu sklepów w galeriach handlowych to wydatek poniżej 3 mln zł, czyli średnio około 0,5 mln zł za jeden punkt. Salon na placu Trzech Krzyży ma kosztować trochę więcej.

Marcin Materna z DM Millennium podkreśla, że Vistula nie może sobie pozwolić na wstrzymanie rozwoju. Powinna być obecna w większości galerii, zwiększając tym samym skalę działania. – Wychodzi się z założenia, że każdy nowo otwarty salon w ciągu roku powinien zacząć przynosić zyski – dodaje analityk.

Vistula ma do spłaty Fortis Bankowi łącznie około 260 mln zł, z czego rozliczenie 198 mln zł ma nastąpić do 2018 r. Główny ciężar spłaty przypada jednak na dalsze lata. Jeszcze w tym roku dług zmniejszy się o 40 mln zł w ramach potrącenia płatności za 8,2 mln akcji Vistuli (ponad 7 proc. w podwyższonym kapitale), jakie obejmie Fortis. W I półroczu tego roku Vistula miała 220 mln zł przychodów i 1 mln zł zysku netto.