Nie jest to wykluczone. Tam głównie się rozglądamy.
Jakiś czas temu mówił pan o możliwości przejęcia firmy z Niemiec. Czy to jest aktualne?
W tym przypadku nie doszliśmy do porozumienia. Z tego, co mogę ujawnić, to wielkość podmiotu spowodowałaby, że jego wejście do grupy w 2013 r. pozwoliłoby przekroczyć miliard przychodów już w tym roku. Ale prowadzimy inne rozmowy ze spółkami zagranicznymi i nie jest wykluczone, że któreś z nich zostaną sfinalizowane jeszcze w tym roku.
Już od dłuższego czasu jest pan wiodącym udziałowcem Graala. Nie zamierza pan wyjść z inwestycji? Czy do spółki nie trafiają oferty od zainteresowanych inwestorów?
Co jakiś czas spływają oferty – zarówno od zagranicznych inwestorów branżowych, jak i od funduszy typu private equity. Na razie jednak nie zamierzam sprzedawać moich akcji. Z drugiej strony, miło jest zauważyć, że propozycje są wielokrotnością wyceny grupy Graal przez rynek kapitałowy. Nie zrealizowaliśmy jeszcze jednak wszystkich założonych celów – czyli osiągnięcia pozycji numer jeden w czterech kluczowych dla nas kategoriach (konserwy, marynaty, ryby świeże, ryby wędzone i mrożone).
Tymczasem jeszcze kilka miesięcy temu Graal zapowiadał, że zamierza sprzedać Superfisha. Inwestorzy byli trochę zdezorientowani, gdy niedawno się okazało, że do tej transakcji jednak nie dojdzie. Dlaczego zmieniliście zdanie?