O spółce Bakalland zrobiło się głośno kilkanaście dni temu, kiedy to okazało się, że odkupiła od Marka Jutkiewicza pakiet akcji Mispolu. Drobni inwestorzy pokładają w Bakallandzie duże nadzieje. Liczą, że pomoże on zablokować wycofanie Mispolu z GPW. A właśnie taki plan ma litewski fundusz NDX Energija, który po ostatnim nieudanym wezwaniu ma łącznie 67 proc. udziałów w Mispolu. Marian Owerko, prezes i największy akcjonariusz Bakallandu, zapowiedział, że jego spółka zamierza się pojawić na najbliższym, piątkowym NWZA Mispolu i zagłosować przeciwko zniesieniu dematerializacji akcji.
– Główny akcjonariusz dysponuje ponad 60 proc. głosów na WZA, więc pakiet Bakallandu (ponad 8 proc. – red.) może się okazać niewystarczający do wpływania na strategię spółki – zwraca jednak uwagę Adam Kaptur, analityk Millennium DM.
Mariażu raczej nie będzie
Bakalland sprzedaje m.in. bakalie, masy do ciast i płatki śniadaniowe. Rynek zastanawia się, po co firma kupiła akcje produkującego m.in. dania gotowe i karmę dla zwierząt Mispolu. Owerko sygnalizuje, że to raczej inwestycja finansowa i tak też odbierają ją analitycy. – Gdyby obie spółki chciały nawiązać współpracę operacyjną, wystarczyłoby, aby ich zarządy usiadły do stołu i zaczęły ze sobą rozmawiać – mówi Monika Kalwasińska, analityk DM PKO BP.
Pojawia się też pytanie, czy fuzja Bakallandu i Mispolu w ogóle miałaby sens z biznesowego punktu widzenia. Oferta tych firm – mimo kilku wyjątków – mocno się różni. Trudno byłoby zatem osiągnąć efekty synergii, ponieważ spółki wykorzystują inne surowce i mają różnych dostawców.
Bakalland nie ujawnił, po jakiej cenie kupił akcje od Jutkiewicza. Jednak idąc tropem komunikatów można wyczytać, że prawdopodobnie papierami handlowano po 1,03 zł. Tyle samo w wezwaniu oferowała NDX Energija. Czy to dużo, czy mało? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jaką perspektywę czasową przyjmiemy. Oferta Litwinów jest wprawdzie wyższa od poziomu 0,7 zł – a tyle właśnie wyniósł kurs w przeddzień ogłoszenia wezwania. Jednak warto zwrócić uwagę, że było to zarazem absolutne minimum. Rok temu kurs był ponad cztery razy wyższy, a w wezwaniu w 2011 r. Litwini płacili za akcję po 7,2 zł.