Internetowe public relations

Chyba już nikt nie ma wątpliwości: internet stanowi podstawowe narzędzie pracy dziennikarza. Dla redaktorów, obok agencji informacyjnych oraz prasy, globalna sieć jest głównym źródłem informacji. Przez e-mail nawiązuje się kontakty, udziela wywiadów. Rolę rzeczników prasowych firm przejęły serwisy www

Publikacja: 01.02.2002 08:15

Sieć stała się błogosławieństwem dla redaktorów, reporterów i korespondentów. Nic tak nie ułatwia pracy, jak możliwość wysłania tekstu czy zdjęcia do redakcji z niemal dowolnego miejsca na kuli ziemskiej.

WWW daje redakcjom niespotykaną dotąd elastyczność. Największym udogodnieniem dla sekretarzy redakcji jest przede wszystkim możliwość efektywnej pracy z korespondentami oraz współpracownikami. Teksty przychodzą błyskawicznie, nierzadko wyprzedzając agencyjne depesze. Intranet ułatwia współpracę między działami. Czas odgrywa kluczową rolę w dziennikach, gdzie odlicza się godziny do zamknięcia wydania.

Oczywiście nie wszyscy zaakceptowali internet. W redakcjach, które rozdały dożywotnie etaty, wciąż można spotkać redaktorów piszących na komputerze jednym palcem oraz tych, dla których urok zawodu stanowią drukowane przez telex z charakterystycznym hałasem depesze agencyjne. Nic dziwnego, w szkole uczono ich bezwzrokowego pisania, a zamiast z nadmiarem informacji, musieli walczyć z cenzurą. Lepiej znają rosyjski niż angielskim, może dlatego podchodzą do innowacji z uprzedzeniami i sceptycyzmem.

Jednak dziennikarze, którzy używają na co dzień internetu w swojej pracy, oczekują także określonych działań ze strony "źródeł informacji". Dla dziennika ekonomicznego są nimi działy public relations korporacji, banków, towarzystw inwestycyjnych. Niezrozumiałe jest, dlaczego od firmy trzeba za każdym razem wyciągać informacje, chociaż odpowiednio przygotowana notatka dla dziennikarza, mogłaby działać na jej korzyść. Specjaliści i menedżerowie public relations zachowują się tak, jakby nie znali potrzeb i specyfiki mediów. Przygotowują informacje prasowe byle jak, zwlekają i udzielają informacji z opóźnieniem, które wyklucza publikację materiału.

Chcemy newsów

Pod koniec zeszłego roku agencja public relations BCA oraz firma ARC Rynek i Opinia przeprowadziły badania, z których wynika, że 99 na 100 polskich dziennikarzy czerpie informacje z internetu. Ponadto, dla trzeciej części z nich internet jest podstawowym źródłem newsów. Blisko 60% redaktorów uznaje sieciowe informacje za wiarygodne.

Jednocześnie większość firm oraz agencji PR bagatelizuje rolę internetu w swoich strategiach. Nic dziwnego więc, że 75% dziennikarzy ocenia poziom internetowych informacji jako niski lub wręcz beznadziejny. Instytucje w swoich serwisach informacyjnych zamieszczają informacje przygotowane po amatorsku, zdezaktualizowane, a przez to bezwartościowe.

Od kilku tygodni otrzymuję sporo materiałów prasowych dotyczących dotcomów od pewnej dużej agencji PR, posiadającej renomowanych klientów. Informacje, którymi specjaliści od public relations próbują mnie zachęcić do pisania o ich kliencie, są całkowicie nieużyteczne z punktu widzenia gazety: np. dotyczą umów podpisanych przez firmę kilka tygodni temu.

Na firmowych stronach www trudno doszukać się danych kontaktowych. Najczęściej podawany jest tylko ogólny adres e-mail typu [email protected]. Podstawowe błędy dotyczą także głównych giełdowych graczy. Przedsiębiorstwa nie odpowiadają na e-maile, co potwierdzają nie tyle doświadczenia dziennikarzy, co ustrukturyzowane badania. Od kilku tygodni bezskutecznie próbuję się skontaktować z rzeczniczką prasową wielokrotnie nagradzanej dużej grupy kapitałowej.

Menedżerowie PR wciąż nie doceniają internetu jako źródła kształtowania informacji o firmie. Znikomy procent firm monitoruje zasoby światowej sieci, aby reagować na pojawiającą się informację negatywną (pomówienia, plotki), które mogłyby wpłynąć na wiarygodność przedsiębiorstwa. Działy PR nie słuchają konsumentów, natomiast rzecznicy prasowi ignorują dziennikarzy. A przecież na stronie www często można zamieścić informacje, które może nigdy nie trafiłyby na pierwsze strony dzienników, ale dla kogoś, kto zajmuje się danym zagadnieniem, mogą stanowić nieocenione źródło danych.Internetowy

press room

Dziennikarze szukają informacji przede wszystkim na firmowych stronach www. Dlatego nieporozumieniem jest tworzenie zbiorowych centrów prasowych dla kilkunastu firm, jak to czyni jedna z nowo powstałych agencji typu e-PR. Według amerykańskich badań, umieszczanie press roomu pod innym adresem URL niż firmowe strony, poważnie zmniejsza szanse na znalezienie właściwych informacji przez dziennikarza.

Internetowy press room powinien być nieodłącznym elementem każdego firmowego serwisu tworzonego z perspektywy dziennikarza, a nie według widzimisię oderwanego od rzeczywistości adepta public relations. W internetowym centrum prasowym powinny znaleźć się wszystkie materiały konieczne do stworzenia artykułu czy informacji na temat przedsiębiorstwa. Aby dziennikarze odwiedzali to miejsce w sieci, ważne informacje muszą najpierw trafiać właśnie tam.

Jakimi elementami powinno charakteryzować się dobre internetowe centrum prasowe? Przede wszystkim musi być dostępne dla wszystkich i działać o każdej porze. Dziennikarze cenią sobie: dane statystyczne, finansowe, wykresy i zestawienia stanowiące nieocenione źródło wiedzy i podstawę analiz. Pomocne może być także archiwum publikacji. Trudno sobie wyobrazić dobry press room bez świeżych i unikatowych newsów oraz biuletynu informacyjnego rozsyłanego pocztą elektroniczną, ale za przyzwoleniem odbiorcy. Niezbędne są także celne namiary na kluczowe osoby w firmie.

Ci, którzy chcą pokusić się o miejsce z prawdziwego zdarzenia, które będzie chętnie odwiedzane przez media, mogą w swoich serwisach umieszczać także zdjęcia do ściągnięcia, zapowiedzi istotnych wydarzeń, wypowiedzi prezesów, klientów, czyli wszystko to, co ułatwi pracę dziennikarzowi.

Jak cię widzą,

tak cię piszą

Internetowe serwisy są częścią budowania wizerunku każdego przedsiębiorstwa. Szczególnie nowo powstające spółki ignorują budowanie swojego wizerunku od podstaw. Tomasz Bierkowski, grafik z katowickiej ASP, zeszłoroczny zwycięzca konkursu na przekaz społeczny kampanii na temat depresji, uważa, że właśnie od internetu rozpoczyna się budowanie efektywnej komunikacji wizualnej.

- Efektywna komunikacja wizualna jest rozumiana jako budowanie czytelnego, spójnego przekazu oraz tożsamości wizualnej firmy. Tożsamość wizualna firmy jest podstawą wszelkich działań marketingowych i promocyjnych, a jej głównym filarem jest system identyfikacji wizualnej - tłumaczy Bierkowski. - Dlatego budowanie PR powinno zaczynać się od witryny www.

Jeden z największych ekspertów w tej dziedzinie, Milner Gray, powiedział: "Głównym uzasadnieniem istnienia stylu indywidualnego jest jego potencjalna wartość komercyjna. Jednym z wymogów dobrego marketingu jest posiadanie łatwo identyfikowalnego źródła. Właściwie przemyślany i wprowadzony styl wizualny nadaje dodatkową spójność wizerunkowi określającemu przedsiębiorstwo".

W opinii rodzimych ekspertów szczególnie sektor małych i średnich przedsiębiorstw powinien przemyśleć budowanie swojego wizerunku w oparciu o komunikację wizualną za pomocą interaktywnych form promocji.

Z drugiej strony można mieć uzasadnione obawy, że nowo powstałe firmy typu net-PR nie mają wiele do zaoferowania swoim klientom. Jednym z podstawowych narzędzi e-PR, według autorów jednej z agencji, jest umieszczanie adresu firmowej strony internetowej w popularnych wyszukiwarkach. Jest to czyste nieporozumienie. Pozycja w wyszukiwarce może mieć znaczenie w sprzedaży, jednak sugerowanie klientom, że wpłynie to na sposób jej postrzegania przez klientów, jest już nadużyciem. Pozycjonowanie w wyszukiwarkach to umiejętność czysto webmasterska, natomiast coraz więcej wyszukiwarek oferuje płatne umieszczanie linków do stron www na czołowych pozycjach.

Gazetki ścienne

Na koniec jeszcze kilka słów, które mogą być pomocne dla tych specjalistów od public relations, którzy budują wizerunek swojego przedsiębiorstwa wyłącznie na podstawie liczby publikRzeczywiście, w nieustannie zmieniającym się środowisku biznesowym, gdzie debiuty mieszają się z bankructwami, bez bieżącego aktualizowania listy medialnej można wpaść w spore kłopoty. Żenujące są serwisy prasowe firm, które szczycą się liczbą publikacji na amatorskich stronach www.

Niedawno znów zanosiłem się śmiechem na "Zezowatym Szczęściu". Film Munka jest niezwykle aktualny. Przypominają sobie Państwo, gdy Kobiela otrzymuje posadę redaktora gazetki ściennej w biurokratycznym molochu. Obywatel Piszczyk pisze, pisze, pisze, a potem awansuje, awansuje, awansuje...

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku