Łączenie lub likwidacja biur maklerskich i modne ostatnio cięcia kosztów w instytucjach finansowych to m.in. powody kurczenia się rynku pracy dla specjalistów z branży. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy znacznie spadły płace w finansach. Najbardziej cierpią osoby bez doświadczenia, dla których znalezienie pracy w zawodzie jest marzeniem bez względu na to, jak niską płacę otrzymają. 2 tys. zł netto miesięcznie na początek kariery maklera czy analityka to marzenie wielu osób, kończących obecnie studia ekonomiczne. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu taka oferta zostałaby przyjęta z drwiącym uśmiechem. W dalszym ciągu jednak wysoko opłacani są specjaliści z doświadczeniem. Według firmy doradczej Alexander Mann, analityk z dwuletnim stażem zarabia w Warszawie netto ok. 120 tys. zł rocznie. Z pięcioletnim stażem 175 tys. zł, często plus premia (w mniejszych miastach analityk może zarobić nawet kilkakrotnie mniej). Na podobnym poziomie kształtują się również zarobki doradców inwestycyjnych, którzy jednak w przypadku osiągnięcia dobrych wyników w zarządzaniu otrzymują wysokie premie. Dla tych osób najistotniejszą kwestią jest utrzymanie dotychczasowego miejsca zatrudnienia. - Gdybym teraz stracił pracę, to prawdopodobnie nie znalazłbym szybko nowej w moim zawodzie. W przypadku gdyby się udało, to z pewnością nowy pracodawca wykorzystałby argument o dużej liczbie specjalistów z doświadczeniem pozostających bez zatrudnienia do zaproponowania mi znacznie niższego wynagrodzenia niż obecne - powiedział PARKIETOWI zarządzający aktywami jednego z funduszy, pragnący zachować anonimowość.
Makler zarabia od 2 tys. netto
Wzrost liczby osób posiadających licencję maklerską albo doradcy inwestycyjnego spowodował znaczne obniżenie ich zarobków. Sporo spadły wynagrodzenia w stolicy, uważanej dotychczas za miejsce, gdzie, po pierwsze, zawsze można znaleźć zatrudnienie, a po drugie - sporo zarobić. Obecnie różnice na podobnych stanowiskach w Warszawie i poza stolicą sięgają około 20%, podczas gdy jeszcze niedawno dochodziły nawet do 70%. W dalszym ciągu utrzymuje się różnica zarobków w firmach polskich i zagranicznych.
Świeżo upieczony makler dostanie w stolicy najwyżej 3 tys. zł brutto, czyli ok. 2 tys. na rękę. Trudno sobie właściwie w tej chwili wyobrazić, że jeszcze kilka lat temu zawód maklera był jednym z najlepiej płatnych w Polsce. Maklerzy nie zarabiają dużo, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę kwoty, jakie codziennie przepływają przez ich ręce.
Sytuacja specjalistów od finansów jest znacznie gorsza w mniejszych miastach. Tam młody makler dostanie ok. 1200-1500 zł netto. - W Katowicach właściwie nie istnieje rynek pracy dla analityków, doradców czy maklerów. Firmy, które miały tu dotychczas centrale, przeniosły je do Warszawy. U nas zostały jedynie oddziały, które zajmują się sprzedażą instrumentów finansowych - mówi R. Salwa, który pod koniec zeszłego roku stracił pracę w ówczesnym DM BSK. Był zatrudniony jako analityk, zajmował się m.in. branżą paliwową i budownictwem.