Po pierwsze: Autor pisze o dokonanym wyborze sojuszu strategicznego. Otóż umowa o wzajemnym członkostwie, jaką GPW podpisała z Euronext 8 lutego br., nie ma charakteru sojuszu strategicznego. Jest to porozumienie o charakterze technicznym i stanowi wyraz intencji, że obie strony na zasadach pełnej wzajemności podejmą prace w celu ustalenia, jakie mogą być warunki i koszty stworzenia technicznej i prawnej możliwości dostępu dla zainteresowanych członków obu giełd do swoich rynków. Podobne porozumienia GPW może podpisać z innymi giełdami.
Uważamy, że sojusz strategiczny jest naszej Giełdzie potrzebny. Prace nad dokonaniem wyboru partnera sojuszu nie zostały jednak podjęte, a rozpocząć się powinny od identyfikacji potencjalnych partnerów i analizy możliwych warunków przystąpienia do sojuszu.
Po drugie, w rozważaniach na temat, do kogo należy Giełda, Autor wskazuje, że "podczas każdego WZA przegłosowanie uchwały o zatrzymaniu dywidendy w spółce musiało być jedynie formalnością", sugerując, że takie głosowanie się odbywało. Otóż, zgodnie z Prawem o publicznym obrocie, w aktualnym stanie prawnym akcjonariusze Giełdy nie mają prawa do dywidendy, w związku z czym takie głosowanie nigdy się nie odbyło*).
Nawiasem mówiąc, wniosek Autora, iż majątek zarządzany przez Giełdę staje się coraz bardziej własnością podmiotów mających wpływ na jego pomnażanie, jest równie absurdalny jak stwierdzenie, że majątek domów maklerskich staje się coraz bardziej własnością inwestorów, których zlecenia składają się na realizowany przez nie obrót.
Na koniec uwaga ogólna - Giełda zawsze będzie starała się współpracować z biurami maklerskimi i innymi podmiotami rynku. Jestem przekonany, że rozwój polskiego rynku kapitałowego jest naszym wspólnym celem. Istnieją stworzone przez GPW mechanizmy wymiany poglądów i informacji, przedstawiciele środowiska spotykają się regularnie, także na Giełdzie. Dlatego mam głęboką nadzieję, że Autorowi nie uda się wytworzyć mylnego wrażenia istnienia konfliktu pomiędzy Giełdą a biurami maklerskimi. n