Funkcjonujące od zaledwie kilku lat polskie sieci sklepów detalicznych potrafiły rozrosnąć się do ogromnych rozmiarów. Przykładem może być poznańska Żabka, która obecnie liczy ponad 900 placówek i choć początkowo miała zasięg lokalny, teraz można sklepy z jej charakterystycznym logo zobaczyć niemal w całym kraju. Dynamicznie rozwija się także sieci sklepów detalicznych Groszek. Dziś jest ich prawie 200, głównie w centralnej i wschodniej Polsce. Inne sieci, na które warto zwrócić uwagę, to np. Nasze Sklepy, supermarkety Piotr i Paweł, Bomi, Lider Market, Biedronka. Właściciele tych sieci mają w planach ich dalszą rozbudowę. - Jeszcze w tym roku sieć Groszek powinna liczyć ok. 230 sklepów. Naszym celem jest jej rozbudowa do tysiąca sztuk - mówi Artur Kawa, prezes Eldorado, firmy, która jest operatorem sieci Groszek.

Ambitne plany mają także władze Żabki, która ma się rozrosnąć do 1600 sklepów pod koniec przyszłego roku. Sieć ta ma być także rozwijana poza granicami naszego kraju. Pierwotnie miały to być kraje Europy Wschodniej. - Zbadaliśmy np. rynek ukraiński. Doszliśmy jednak do wniosku, że bardziej będzie się nam opłacała działalność na zachód od Odry, szczególnie, jeżeli Polska wejdzie do Unii Europejskiej - powiedział Krystian Czarnota, prezes Żabka Polska SA. Z kolei sieć dyskontów spożywczych Biedronka chce pójść w ślady Eldorado i zadebiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych.

Choć każda z tych sieci ma cechy charakterystyczne dla siebie, jak preferowaną powierzchnię (np. Żabki są małe, ok. 50 metrów kwadratowych powierzchni, a Biedronki to dyskonty o powierzchni nawet kilku tysięcy metrów kwadratowych), lokalizację (np. Żabki zlokalizowane są głównie w większych miastach, a Nasze Sklepy w miasteczkach mniejszych i na wsiach) łączy ich jedno: większość z nich rozwija się na zasadzie franschisingu. Polega to na tym, że każdy sklep ma innego właściciela, prowadzącego własną działalność gospodarczą na własny rachunek, a od operatora sieci dostaje logo oraz know how, za co wnosi odpowiednią opłatę. To daje pojedynczemu sklepowi możliwości, o jakich mógłby jedynie pomarzyć, gdyby działał samodzielnie. Chodzi tu np. o organizowanie kampanii reklamowych czy promocyjnych na szeroką skalę. - Przy bardzo licznych sieciach powstaje także problem kontroli nad całym biznesem. W przypadku franschisingu tego problemu nie ma. Każdy z właścicieli sam bowiem kontroluje działalność własnego sklepu - mówi prezes A. Kawa.

Jak wskazują doświadczenia rynków rozwiniętych, sieci detaliczne mają jeszcze przed sobą duży potencjał rozwojowy. Jednak z czasem nie będzie możliwy ich rozrost na poziomie kilkuset czy kilkudziesięciu sklepów rocznie. W miarę nasycania się rynku będzie przybywało zaledwie po kilka placówek w roku.