Rządy wielu krajów zmagają się obecnie z nadmiernym deficytem budżetowym. Jest wśród tych krajów niestety i Polska, a choć znajdujemy się w dobrym towarzystwie gospodarczych potęg (Niemcy, Francja, Japonia) - nikomu nie jest, niestety, do śmiechu. Ekonomiści przestrzegają, że zbyt wysoki deficyt budżetowy odnotowywany w ostatnich latach w Polsce (por. ramka 2) źle wpływa na perspektywy rozwojowe naszej gospodarki. Tym bardziej, że wysoki deficyt budżetowy nie ujawnia jeszcze całej prawdy o stanie polskich finansów publicznych: deficytowe są również budżety samorządów, państwowych szpitali, funduszy pozabudżetowych (por. ramka 1).
Występowanie deficytu budżetowego oznacza, że rząd wydaje więcej pieniędzy, niż ma dochodu z podatków. Każda prywatna instytucja musiałaby w takiej sytuacji prędzej czy później liczyć się z nieuchronnym bankructwem. Rząd - niekoniecznie, ma bowiem wiele możliwości sfinansowania dziury we własnym budżecie. Najogólniej rzecz biorąc, dziurę tę pokrywa się kosztem obywateli, każąc im płacić w przyszłości wyższe podatki (po to by obsłużyć i oddać narosły latami dług państwowy) bądź każąc im płacić więcej za wszystkie kupowane towary i usługi (jeśli wzrasta inflacja), lub też wypychając z rynku bankowego prywatnych inwestorów i podwyższając rynkowe stopy procentowe. Tak czy owak, efektem nadmiernego deficytu budżetowego jest, na dłuższą metę, spowolnienie wzrostu gospodarczego i rozwoju kraju (por. ramka 3).
Skoro wiadomo, że deficyt jest szkodliwy, dlaczego tak trudno z nim walczyć? Problem leży nie tyle w makroekonomii, co raczej w polityce. Rządzący politycy nie lubią walki z deficytem, bo oznacza ona albo podwyżki podatków, albo redukcję wydatków publicznych (a tego z kolei nie lubią wyborcy). Bądźmy uczciwi: nikt z nas nie lubi oszczędności budżetowych, bo we wszystkich nas oszczędności te w jakiś sposób uderzają. Dlatego krajowi, który wpadł w pułapkę wysokich deficytów, bardzo trudno się z niej wyrwać. My jednak nie mamy wyboru: jeśli chcemy, aby polska gospodarka szybko rosła, jeśli nie chcemy przekroczyć ustalonych w naszej konstytucji maksymalnych dopuszczalnych norm zadłużenia państwa, jeśli chcemy skorzystać na członkostwie w Unii Europejskiej i zastąpić za kilka lat złotego przez euro - musimy zdobyć się na wysiłek obniżenia deficytu. Historia gospodarcza pokazuje, choćby na przykładzie Irlandii (por. ramka 4), że naprawdę warto.
Ramka 1. Jak mierzyć deficyt finansów publicznych?
Wbrew pozorom, kategorię deficytu finansów publicznych nie jest łatwo zdefiniować. Ile wynosił deficyt w Polsce w roku 2002? Zależy jak mierzyć: