Gospodarka odnajduje rytm. Informacje o wielkości produkcji przemysłowej przyprawiają o zawrót głowy. Trudno było uwierzyć, że jej miesięczne tempo wzrostu wyniosło w lutym ponad 18%, a już NBP ogłosił, że w marcu wskaźnik podniósł się do prawie 24%. Według prognoz INE PAN, kolejne kwartały 2004 roku przyniosą wysokie tempo wzrostu PKB, zbliżone do 6%. Na horyzoncie nie widać wyraźnych oznak hamowania. Ekonomiści i niektórzy politycy wnioskują, na podstawie dochodzących z gospodarki sygnałów, że zbliżają się wyraźnie lepsze czasy, chociaż nie brak zagrożeń, jeśli chodzi o stabilizację wysokiej dynamiki PKB. Wśród zagrożeń wymienia się przede wszystkim brak reformy finansów publicznych i korupcję. Niemniej ważne i niebezpieczne jest utrzymujące się na poziomie prawie 20% bezrobocie (szczególnie wysokie wśród ludzi młodych), a także związane z bezrobociem i brakiem dochodów zjawisko społecznego wykluczenia. Dodatkowe niekorzystne impulsy i szoki pochodzą z polityki, która w ostatnim okresie była areną rozlicznych konfrontacji.
W pierwszych dniach po akcesji do Unii Europejskiej zdajemy sobie sprawę jeszcze wyraźniej niż dotychczas, że na jednolitym rynku Eurolandu nie jest łatwo sprostać konkurencji. Dlatego informacje o wysokiej dynamice PKB, u której podstaw leżą w dużym stopniu efekty produkcyjne przedsiębiorstw i ich sukcesy eksportowe, dają powód do patrzenia w przyszłość z optymizmem. Zachęca do tego także odwrócenie się tendencji, jeśli chodzi o skłonność przedsiębiorstw do inwestowania. Wyraża się to w niewielkiej na razie, ale rosnącej dynamice nakładów inwestycyjnych. Najbardziej optymistycznie nastawieni analitycy oczekują wręcz 10-proc. przyrostu w ostatnim kwartale tego roku. Choć te oczekiwania mogą okazać się wygórowane, bo przedsiębiorstwa ciągle jeszcze korzystają z rezerw zdolności produkcyjnych, to - jak się wydaje - większa dynamika inwestowania jest nieunikniona. Już zresztą w zeszłym roku, przy dość sporym zróżnicowaniu międzybranżowym, w niektórych gałęziach zanotowano silną tendencję wzrostową. Daje to nadzieję na jeszcze większe przyrosty wydajności pracy, co przy relatywnej słabości złotego wobec euro może przynieść kontynuację spektakularnego sukcesu eksportowego polskich firm.
Rok 2003 (wyniki firm za ten okres stanowiły podstawę przygotowania Listy 500) przyniósł generalną poprawę kondycji finansowej polskich przedsiębiorstw. Produkcja sprzedana zwiększyła się w stosunku do poprzedniego roku o 8,7%, a rentowność netto wyniosła 1,7% w stosunku do -0,2% w 2002 roku. Przy czym dynamika przychodów, a także rentowność, różniły się istotnie w zależności od branży. Dotyczy to także zmian w zatrudnieniu i nakładach inwestycyjnych, co oznacza, że następowało międzybranżowe zróżnicowanie. Dodatkowo pogłębił się podział sektora przedsiębiorstw na eksporterów i nieeksporterów. Ci pierwsi to często podmioty z kapitałem zagranicznym.
Na tym tle najwięksi - przedsiębiorstwa z Listy 500 - prezentują się korzystnie. Wykazują przeciętnie lepsze wyniki niż cały sektor przedsiębiorstw. Wskaźnik rentowności netto dla "500" wyniósł 4,9% i był jeszcze wyższy w przypadku pierwszych 100 firm.
Wzrost wielkości produkcji i sprzedaży podmiotów z Listy 500 nie spowodował istotnego spadku bezrobocia. Największe firmy w dalszym ciągu redukowały zatrudnienie. Największy polski pracodawca, Poczta Polska, zatrudniający ponad 100 tys. osób, zmniejszył jednak liczbę pracowników nieznacznie, o około 1%. Cięcia, będące następstwem działań restrukturyzacyjnych, dostosowywania się do trudnego rynku, przynosiły zazwyczaj wzrost wydajności pracy, a przez to poprawiały konkurencyjność. Ich efektem jest jednak utrzymywanie się wysokiej stopy bezrobocia.Lepsze wyniki finansowe przedsiębiorstw nie odbiły się także wyraźniej na ich działalności inwestycyjnej. Wprawdzie i w tym przypadku najwięksi poprawiali rezultaty, niemniej jednak na istotne - pozytywne - zmiany w tym zakresie trzeba jeszcze zaczekać. Nie jest wykluczone, że splot korzystnych czynników (poprawa koniunktury, większa stabilność otoczenia instytucjonalnego, związana z akcesją, oraz poprawa nastrojów i oczekiwań) spowoduje przełamanie zastoju i spełnią się optymistyczne prognozy o kilkuprocentowym tempie przyrostu nakładów inwestycyjnych w 2004 roku.