"Gazety Polskiej" nie czytam regularnie, ale kupiłem nr 20 (z 19 maja). Organ Piotra Wierzbickiego zawsze był "zaangażowany", co mi się podoba. Ale w omawianym numerze redakcja zaangażowała się jakby bardziej bezpośrednio - w zbieranie podpisów pod inicjatywą obywatelską na rzecz podatkowej rewolucji. Jest się w co angażować, bo ustawa ma służyć likwidacji bezrobocia i naprawie finansów publicznych.
Lepper bardzo wiele obiecuje, ale jakby trochę mniej. Ale pomysły (o których niżej) w świecie polityki cieszą się więcej niż przychylnym zainteresowaniem. Prawo i Sprawiedliwość inkorporowało do swojego programu przynajmniej dużą część tych idei. Elementy tej koncepcji pojawiają się w programie Samoobrony i chyba PSL-u. Pogratulować autorom. Niechętny jest tylko ekonomiczny establishment, choć na projekcie widnieje pieczęć szanownego Centrum im. Adama Smitha. Dlaczego? Pewnie z zawiści, że sami wcześniej na pomysł tak genialny w swej prostocie nie wpadli.
Autorzy zamierzają zlikwidować wszelkie składki (ZUS itp.) oraz wszystkie podatki dochodowe. To prowadzi w sumie do ubytku dochodów publicznych większego niż łączne dochody budżetu państwa. Ma to być zrekompensowane przez 25-proc. podatek od funduszu płac, 1-proc. od wartości wszystkich przychodów podmiotów gospodarczych i kwotowy miesięczny podatek (350 zł) od prowadzących działalność gospodarczą (dla "większych" firm 700 zł).
Na stronach internetowych można znaleźć zarówno projekt ustawy, jak i jego dość obszerne uzasadnienie. Lektura tych materiałów bynajmniej nie rozwiewa licznych wątpliwości, ale ideowe inspiracje są przejrzyste.
Przede wszystkim jest on określony niebywale precyzyjnie: w trzy lata po wprowadzeniu zmian bezrobocie wyniesie 4,05%! Dlaczego nikt wcześniej nie wprowadził takiego genialnego systemu?