Tradycyjne ubezpieczenia sprawdzają się tylko w przypadku skrajnych zmian pogody - takich właśnie jak kataklizmy. Tego typu wydarzenia mają dwie charakterystyczne cechy - po pierwsze, zdarzają się względnie rzadko (prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest stosunkowo niskie). Po drugie, powodują bezpośrednie straty materialne - fizycznie niszczą majątek. Na kataklizmach ryzyko pogodowe jednak wcale się nie kończy. W wyniku często nieprzewidywalnych zmian warunków atmosferycznych duże pieniądze stracić mogą trudne do zliczenia podmioty - nie tylko rolnicy, ale także przedsiębiorstwa ciepłownicze. Do tego dodać trzeba branże, takie jak budownictwo, część przemysłu spożywczego (np. browary, producenci napojów czy też lodów), a nawet branża rozrywkowa i sportowa (np. ośrodki narciarskie). Pogoda ma bezpośredni lub pośredni wpływ na całą gospodarkę. Przykładowo, wyjątkowo niskie temperatury w czasie zimy prowadzą do wzrostu zużycia surowców energetycznych, a tym samym mogą wywołać zwyżkę ich cen i presję inflacyjną. Amerykański Departament Handlu oszacował, że na zmiany pogody wrażliwa jest niemal jedna trzecia całej gospodarki.
Narodziły się poza giełdą
Przed skutkami ekonomicznymi tego typu zmian pogody trudno się uchronić przy zastosowaniu tradycyjnych ubezpieczeń. Charakterystyczne jest to, że w przeciwieństwie do kataklizmów, zjawiska, takie jak różnice temperatur czy odbiegające od normy opady, często niekoniecznie przynoszą szkody całej gospodarce. Zaskakująco ciepła zima może być niekorzystna dla producentów energii cieplnej, ale z drugiej strony obniża koszty przedsiębiorstw i ludności nabywającej tę energię. Ta cecha czyni zmiany pogody bardzo dobrym potencjalnym przedmiotem handlu i spekulacji. W naturalny sposób istnieją tu bowiem dwie strony transakcji - ci, którzy tracą na nieoczekiwanych zmianach warunków atmosferycznych, jak i ci, którzy w tym samym momencie automatycznie zyskują. To podstawowy warunek płynności instrumentów pochodnych.
Derywaty pogodowe miały swój początek na rynku pozagiełdowym (tzw. OTC - over-the-counter) jako indywidualnie negocjowane kontrakty. Rozkwit tego typu transakcji nastąpił pod koniec lat 90. Przyczyniło się do tego spustoszenie spowodowane w 1997 r. w USA przez huragan El Nino. W 1999 r. doszło do swoistego przełomu - weszły one do obrotu na giełdzie Chicago Mercantile Exchange (CME) jako kolejny z bogatej gamy instrumentów (m.in. opiewających na ceny towarów, kursy walut i stopy procentowe). Chicagowska giełda nie ma ambicji zdominować handlu tego typu instrumentami, które wciąż są przedmiotem obrotu przede wszystkim na rynku pozagiełdowym. Wręcz przeciwnie - kontrakty notowane na CME mogą służyć jako częściowe zabezpieczenie przed ryzykiem, wynikającym z transakcji pozagiełdowych.
Dziedzictwo Enronu