Spadek WIG20 trwający od 4 października nie powinien być dla inwestorów zaskoczeniem. Na razie wpisuje się w scenariusz zapoczątkowanej dwa i pół roku temu hossy. W jej trakcie mieliśmy już do czynienia z trzema poważnymi korektami, z powodu których wartość WIG20 topniała od 13,75% do 17,35%. Każdą przecenę poprzedzała zwyżka o zasięgu od 31 do 60%. Ostatnia fala wzrostowa (od 17 maja do 3 października) podniosła indeks o 41%, do wczoraj korekta spowodowała spadek o 11%.
To tylko korekta
Według analityków CA IB Securities, godziwa wycena WIG20 to teraz 2300 pkt. Uzasadnia ją wysoka zyskowność spółek. - Dalsza przecena powinna być wykorzystywana przez inwestorów długoterminowych do akumulacji akcji - uważa Tomasz Bardziłowski, prezes CA IB Securities. Jednocześnie szacuje, że za 12 miesięcy WIG20 znajdzie się w okolicy 2520 pkt. Podobne są oczekiwania Ewy Radkowskiej z ING Investment Management. Mniej optymistyczne są jej oceny dotyczące koniunktury w najbliższych tygodniach. - Do końca roku WIG20 może jeszcze trochę spaść. Poprawy nastrojów spodziewam się dopiero w grudniu, ale powrót do szczytu w tym czasie jest mało prawdopodobny - uważa. - Atrakcyjny poziom do akumulowania akcji można wyznaczyć na 2100 pkt.
Spadku do 2200 pkt, jeszcze w tym kwartale, oczekuje Sławomir Dębowski, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego. W tej samej okolicy widzi WIG20 w najbliższym czasie Robert Nejman, dyrektor działu zarządzania aktywami IDMSA.pl. - IV kwartał będzie spadkowy, bo trwa odpływ kapitału z rynków wschodzących. W dłuższej perspektywie WIG20 może spaść nawet poniżej 2000 pkt - twierdzi.
Oferty pierwotne nie zaszkodzą