Rośnie rola giełdy w gospodarce

Na koniec października po raz pierwszy w historii stosunek kapitalizacji warszawskiej GPW do polskiego PKB przekroczył 30%. To potwierdza, że znaczenie giełdy w naszej gospodarce rośnie. Jest też na to inny dowód: w tym roku przedsiębiorstwa pozyskały na parkiecie więcej pieniędzy, niż zaciągnęły kredytów w bankach.

Publikacja: 17.12.2005 12:37

Na koniec października br. kapitalizacja GPW wyniosła blisko 84 mld USD (nie uwzględniając zagranicznych spółek notowanych w Warszawie) - około 12 mld więcej niż na koniec minionego roku. W Europie pod względem tempa rozwoju jedynie Wiedeń dotrzymuje kroku Warszawie. Nasz parkiet umacnia pozycję względem innych rynków o porównywalnej wielkości lub działających w krajach, do których często porównuje się polską gospodarkę. W styczniu kapitalizacja naszej giełdy stanowiła 224% kapitalizacji spółek notowanych w Budapeszcie, 58,3% kapitalizacji rynku irlandzkiego i 52% ateńskiego. W październiku te proporcje wzrosły do, odpowiednio, 253%, 80,2% oraz 62,4% (dane na podstawie Światowej Federacji Giełd). Wpływ na te relacje mają przede wszystkim rosnąca liczba notowanych spółek i poziom ich kursów.

Zmniejszanie różnic

To, jak długą drogę pod względem rozwoju przebyła nasza giełda w ostatnich latach, dobrze obrazuje zestawienie kapitalizacji do PKB. Na koniec 1999 r., kiedy na fali trwającej hossy internetowej ustanawiany był poprzedni rekord, stosunek kapitalizacji do PKB wynosił 20,1%. Aktualnie wynosi ok. 30% (wszystkie obliczenia na podstawie danych Bloomberga; rezultaty tegoroczne uwzględniają kapitalizację na koniec października i PKB za II półrocze 2004 r. i I półrocze 2005 r.). Jednak w dalszym ciągu pozostajemy w tyle za dojrzałymi parkietami. W Niemczech ta relacja w połowie tego roku wynosiła 44,5% wobec 39,8% na koniec 2004 r. i 30,6% na koniec 2002 r.). Na koniec 2001 r. sięgała 57%, ale było to efektem nadmuchania internetowego, spekulacyjnego balona na rynkach kapitałowych, w tym na giełdzie we Frankfurcie.

Widać więc z tego, że GPW ma jeszcze duży dystans do przebycia. To pokazuje równocześnie - zakładając, że będziemy podążać ścieżką wyznaczoną przez dojrzałe rynki - jakie są perspektywy i potencjał naszego parkietu.

Zmniejsza się dystans, jaki dzieli nas pod tym względem, do węgierskiego parkietu. O ile na koniec 2001 r. wskaźnik kapitalizacja/PKB na Węgrzech sięgał 19,2%, czyli był wyższy o 5,3 pkt proc. niż w Polsce, to teraz jest wyższy tylko o 2,6 pkt proc.

Podaż wciąż potrzebna

W ostatnich latach na GPW systematycznie rosną obroty, ale niestety nie tak szybko jak kapitalizacja. W 2000 r. wskaźnik obrazujący relację średnich dziennych obrotów do kapitalizacji osiągnął rekordowy poziom 0,52%. W kolejnych dwóch latach zdecydowanie się obniżył - w sumie o połowę. Można to tłumaczyć dekoniunkturą, która w naturalny sposób ogranicza aktywność inwestorów. Na spadającym rynku coraz mniej jest chętnych do kupowania akcji, a część ich posiadaczy, notujących duże straty, "zamraża" walory i postanawia z ich sprzedażą czekać na lepsze czasy. Poprawa nastrojów na parkiecie w ostatnich latach nie przyczyniła się jednak do wzrostu wskaźnika. W 2003 r. osiągnął 0,23%, w roku ubiegłym zmniejszył się do 0,22%. Dlaczego? Stały dopływ świeżych środków do funduszy inwestycyjnych i emerytalnych powoduje, że kupują one coraz więcej akcji, a co za tym idzie - mówiąc w uproszczeniu - coraz więcej akcji odkładają "na półkę" i nie handlują nimi. Podobnie zresztą postępują fundusze globalne, które w tym roku były bardzo aktywne na naszym rynku.

To zjawisko "akumulacji akcji" przybrało na sile w latach 2001-2003, kiedy brakowało ofert na rynku pierwotnym. Jeśli Skarb Państwa spełni obietnice i na rynek napływać będą kolejne prywatyzowane przedsiębiorstwa, obroty z pewnością nadal będą rosnąć. Również ich stosunek do kapitalizacji może się poprawić, zwłaszcza gdyby do obrotu wprowadzane były nie małe, ale większościowe pakiety akcji. Inwestorzy muszą mieć bowiem czym handlować. Powinien o tym pamiętać zarówno minister skarbu, jak i premier widzący potrzebę wzmocnienia GPW.W tym roku spółki pozyskały na giełdzie już ponad 5,1 mld zł. Jednocześnie od końca 2004 r. zadłużenie przedsiębiorstw w bankach powiększyło się o niecałe 4,7 mld zł. W 2004 r. firmy sprzedały na GPW nowe akcje za ponad 1,5 mld zł, podczas gdy w minionym roku zadłużenie przedsiębiorstw zmniejszyło się o ponad 5 mld zł. To pokazuje, że giełda staje się coraz bardziej popularnym miejscem do pozyskiwania kapitału na rozwój. W wielu przypadkach jest przy tym sposobem na szybką, efektywną i przejrzystą prywatyzację. Tylko Lotos i PGNiG wprowadzone na parkiet przez Skarb Państwa pozyskały z rynku 3,7 mld zł.

Struktura oszczędności się zmieni

Potencjału rozwoju warszawskiej giełdy można upatrywać w strukturze oszczędności Polaków. Znacząco odbiega ona od tej, jaka występuje w rozwiniętych państwach. Wciąż przeważająca część oszczędności znajduje się na lokatach bankowych. Z danych NBP wynika, że w październiku br. przypadało na nie 200,6 mld zł. Po spadku w 2002-2003 i niewielkim wzroście w minionym roku, przez pierwsze 10 miesięcy tego roku wartość depozytów podniosła się o przeszło 8 mld zł. Jak duży odsetek wszystkich oszczędności stanowią lokaty, zależy od metodologii liczenia tych pierwszych. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko depozyty, ubezpieczenia na życie, fundusze inwestycyjne i bezpośrednie inwestycje w papiery wartościowe, to udział depozytów wynosi ok. trzech czwartych. W Hiszpanii i Niemczech jest to nieco mniej niż połowa, we Francji niecała jedna trzecia, a w Wielkiej Brytanii i we Włoszech tylko trochę ponad jedna czwarta.

Na bezpośrednie inwestycje w papiery wartościowe przypada w Polsce przeszło 45 mld zł, czyli ok. 14% oszczędności. To blisko tego, co notuje Hiszpania, ale zdecydowanie mniej niż w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, nie mówiąc o Włoszech. W funduszach inwestycyjnych gospodarstwa domowe ulokowały ponad 43 mld zł (ok. 13%). W Hiszpanii na ten rodzaj oszczędzania przypadało w ostatnich latach około 30%, ale w Niemczech i Włoszech było to bliżej 10%, a w Wielkiej Brytanii - 5%. Na Wyspach szczególnym wzięciem cieszy się oferta firm ubezpieczeniowych.

Specjaliści spodziewają się, że struktura oszczędności gospodarstw domowych w Polsce będzie z czasem zmierzać w stronę tej, jaka występuje w Hiszpanii. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na jej dużą różnorodność w poszczególnych państwach i w związku z tym brak jest jednego europejskiego modelu lokowania oszczędności.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku