Związkowcy z Polskich Linii Lotniczych LOT złożyli w poniedziałek rano doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez pracodawcę. Ich zdaniem, zarząd nie miał prawa zabezpieczać związkowych komputerów. W piątek na polecenie Tomasza Dembskiego, pełniącego od połowy listopada obowiązki prezesa PLL LOT, zajęto komputery używane przez związki zawodowe. Zdaniem Stefana Malczewskiego, przewodniczącego "Solidarności", to ewidentne złamanie prawa.

- Przedstawiciele zarządu wtargnęli do pomieszczeń związkowych, do których nie mieli prawa wchodzić, a tym bardziej czegokolwiek wynosić - powiedział w poniedziałek S. Malczewski.

Zarząd LOT-u twierdzi, że kontrola zawartości niektórych komputerów to konieczność spowodowana licznymi przypadkami ujawniania i przekazywania na zewnątrz informacji stanowiących tajemnice spółki. - Badanie komputerów jest początkiem wdrażania systemu poprawy bezpieczeństwa - czytamy w komunikacie PLL LOT. Według naszych ustaleń, możliwe, że dziś lub jutro zostaną złożone w tej sprawie kolejne wnioski do prokuratury. Ma je skierować kierownictwo lotniczej firmy, które chce zbadać, kto wyprowadzał tajne informacje, np. handlowe, ze spółki.

W poniedziałek podobno nie kontynuowano zabezpieczania komputerów w firmie. Nie doszło także do żadnego spotkania związkowców z zarządem linii. Wiele osób związanych ze spółką twierdzi, że wszystkie te działania mają na celu umożliwić Ministerstwu Skarbu Państwa wprowadzenie na stanowisko prezesa spółki swojego kandydata. Jest nim Tomasz Dembski. Ireneusz Dąbrowski, wiceminister skarbu państwa, zapewnia, że zaakceptuje innego kandydata, jeśli będzie on lepszy. 12 lutego ma się zebrać rada nadzorcza LOT-u (MSP ma trzech przedstawicieli w 9- osobowej RN) i po raz kolejny spróbować wyłonić szefa linii.

Wczoraj odbyło się także spotkanie ministra Dąbrowskiego z przedstawicielami syndyka masy upadłościowej Swissair. Omawiano sytuację spółki, a także ewentualne możliwości zmian w akcjonariacie lotniczej firmy. Przedstawiciele syndyka kontrolują 25,1 proc. akcji LOT-u i mają trzy głosy w radzie nadzorczej. Od niedawna pojawiają się pogłoski, że akcje od Szwajcarów mogłaby odkupić państwowa spółka. Jednym z pomysłów jest objęcie tego pakietu przez KGHM. Resort skarbu (ma 67,97 proc. LOT-u) nie ujawnia, ile jest gotów zapłacić za możliwość powiększenia udziałów w spółce. Przedstawiciele syndyka nie mówią, za ile są gotowi sprzedać papiery.