Białoruś planuje sprzedaż udziałów w spółkach zarządzających rurociągami inwestorom zagranicznym. - Musimy pokazać, że (w sferze gospodarczej - red.) jesteśmy gotowi aktywniej współpracować z zachodnimi partnerami, a szczególnie z amerykańskimi - powiedział Aleksander Łukaszenka, białoruski prezydent.
Projekt, zdaniem Pawła Legkiego, rzecznika prasowego prezydenta, jest dopiero w stadium początkowym i nie są znane szczegóły, dotyczące sprzedaży udziałów w rurociągach ani tym bardziej decyzji co do inwestorów. Wszystko wskazuje jednak na to, że Mińsk chce współpracować z jednym z europejskich koncernów. W opinii władz, obecność zachodnich spółek w firmach zarządzających przesyłem paliwa pomogłaby zagwarantować stabilność dostaw na Białoruś.
Mińsk zaczął szukać nowych dróg pozyskania surowców po tym, jak Rosja w styczniu wstrzymała na kilka dni dostawy dla Białorusi. - Prowadzimy rozmowy z Azerbejdżanem i innymi krajami, produkującymi ropę, na temat sprzedaży surowca dla naszych rafinerii - stwierdził Łukaszenka. O tym, jak ważne jest uniezależnienie się od surowca z Rosji, białoruskie zakłady mogą przekonać się już wkrótce. Z informacji dziennika "RBK Daily" wynika, że Bełnieftiechim, białoruski holding paliwowy, podpisał z rosyjskimi spółkami kontrakty na dostawy ropy tylko na luty. Cena i ilość surowca mogą się w kolejnych miesiącach zmienić.
Tymczasem rosyjski koncern Transnieft zapowiedział, że budując nowy ropociąg, ominie terytorium Białorusi.
Wczoraj nasz wschodni sąsiad poinformował, że w przyszłym roku planuje budowę elektrowni atomowej o mocy 2 tys. megawatów. Niewykluczone że elektrownia powstanie przy granicy z Polską. Pierwszy blok ma ruszyć w 2014 r.