Fala wyprzedaży przetoczyła się w czwartek przez warszawski parkiet. Na wartości straciło aż około 90 proc. firm. WIG20 zniżkował prawie o 3 proc., do 3406,7 pkt. Jeszcze mocniej traciły MIDWIG (-3,3 proc.) oraz WIRR (-4,1 proc.). Były to największe jednodniowe spadki tych indeksów w tym roku.
Przyczyn trzeba upatrywać przede wszystkim w pokaźnej skali wzrostu z poprzednich tygodni. Rynek w tym czasie zdążył zrealizować dużą część przedstawianych przez instytucje finansowe prognoz. Spora grupa inwestorów wątpi przy tym, że podobnie jak to było w poprzednich latach, uda się je znacznie przekroczyć. Widać też dysproporcję między oczekiwaniami wyrażonymi w wysokich wycenach spółek a skalą poprawy wyników firm w IV kwartale 2006 r. oraz planami poprawy zysków w tym roku.
Postrzeganiu warszawskiego parkietu (i innych rynków wschodzących) nie sprzyjają też słabe notowania surowców. Katalizatorem wyprzedaży stało się zaś pogorszenie atmosfery na światowych giełdach.