Koszty sprzedaży akcji na giełdzie mogą w tym roku wzrosnąć

W bieżącym roku należy spodziewać się jeszcze większej liczby debiutów na warszawskim parkiecie niż w poprzednim. Czy jednak kapitał pozyskany na giełdzie nie będzie droższy?

Publikacja: 10.02.2007 09:31

Średni koszt przeprowadzenia publicznej oferty akcji wyniósł w ubiegłym roku blisko 7 proc. jej wartości (patrz tabela). Jak będzie w tym roku? - To będzie zależeć od rodzaju ofert, ale średnio koszty będą raczej wyższe niż niższe - mówi Mirosław Borys, wiceprezes domu maklerskiego Ipopema Securities. - Mogą się pogłębić różnice, jeśli chodzi o koszty ponoszone przez poszczególnych debiutantów - uważa zaś Adam Ruciński z kancelarii Adam Ruciński i Wspólnicy.

Gra rynku

Dlaczego w tym roku koszty miałyby pójść w górę? Bo instytucje uczestniczące w ofercie publicznej chcą zarabiać coraz więcej.

Zdaniem Rafała Abratańskiego, wiceprezesa domu maklerskiego IDMSA, przy ustalaniu stawek dużą rolę odgrywają normalne zasady rynku. - Propozycję dla firm musimy dopasować do naszych możliwości i potrzeb. Jeśli będziemy oczekiwali zbyt wiele, to nikt do nas nie przyjdzie. Jeśli zażądamy niskich cen, to będziemy mieć kolejkę chętnych - tłumaczy. Dodaje jednak, że dla spółki zamierzającej sprzedać akcje w ofercie publicznej nieco wyższe opłaty, np. dla oferującego, w ogólnym rachunku nie mają znaczenia.

Dla emitenta najważniejsze jest, czy może pozyskać kapitał z giełdy. Dodatkowo uzyskuje wycenę wartości własnej spółki i status firmy giełdowej.

Na wysokość wynagrodzeń domów maklerskich oferujących akcje spółek, audytorów, doradców prawnych, z pewnością wpływ ma trwająca hossa.

Poza tym coraz więcej przedsiębiorstw jest zainteresowanych wejściem na giełdę. Większy popyt na usługi doradcze może prowadzić do wzrostu cen.

Zarabiają na prowizjach

Dla instytucji finansowych uczestniczących w ofercie spółki głównym źródłem zarobku są prowizje ze sprzedaży akcji. Przedsiębiorstwa, rozliczając koszty emisji, uwzględniają je w pozycji "przygotowanie i przeprowadzenie oferty". Ta część kosztów jest z reguły dominująca. W większości przypadków stanowi kilkadziesiąt procent łącznych wydatków.

Przy dużych emisjach wpływy z prowizji dla domów maklerskich, oferujących akcje spółki, są w ujęciu wartościowym wysokie (procentowo stawka jest mniejsza niż w przypadku małych ofert). Dlatego pozostałe wynagrodzenie pobierane z tytułu m.in. przygotowania prospektu emisyjnego nie jest już dla brokera tak istotne. Oznacza to, że łączne koszty oferty przy większych emisjach raczej nie powinny się zwiększać.

Co innego w przypadku małych pod względem wartości ofert (sprzedaż akcji za kilka - kilkanaście milionów złotych). Wynagrodzenie domów maklerskich z tytułu prowizji jest odpowiednio mniejsze. Z drugiej strony, bez względu na wartość ofert zakres prac nad nimi jest zbliżony. Dlatego przy sprzedaży akcji o stosunkowo niewielkiej wartości brokerzy, chcąc więcej zarabiać, mogą żądać wyższych prowizji. Powoduje to, że wyrażone procentowo łączne koszty pozyskania kapitału będą wyższe. Instytucje będą w tej sytuacji żądały wyższych stawek za sporządzenie np. prospektu emisyjnego oraz za usługi doradcze. - W tym przypadku koszty mogą być wyższe - uważa M. Borys. Andrzej Wierzba, prezes Netmediów, firmy, która w ubiegłym roku sprzedała akcje za 5 mln zł, twierdzi, że w ciągu kilku lat nastąpił znaczny wzrost cen usług instytucji finansowych wspierających ofertę. - Kiedy kilka lat temu rozważaliśmy publiczną emisję akcji i analizowaliśmy wydatki z nią związane, w grę wchodziły znacznie mniejsze kwoty - twierdzi.

Są argumenty

przeciwko wzrostom

Nie wszyscy zgadzają się jednak z twierdzeniem, że koszty publicznych ofert muszą być wyższe. - Funkcjonuje już wystarczająco dużo domów maklerskich, audytorów oraz doradców inwestycyjnych, żeby obsłużyć większą liczbę ofert - uważa A. Ruciński. Jego zdaniem, z jednej strony boom na rynku emisji pierwotnych może rzeczywiście prowadzić do wzrostu cen usług doradczych czy przygotowania prospektów emisyjnych. Z drugiej strony, domy maklerskie o zlecenia mogą i powinny walczyć, obniżając cenę. - Każda spółka planująca debiut na GPW znajdzie ofZdaniem specjalistów, będziemy mieli do czynienia z coraz większym zróżnicowaniem i specjalizacją poszczególnych brokerów. Podkreślają oni, że niektórzy doradcy nie przyjmują już wszystkich zleceń i wybierają tylko najbardziej rentowne. Same instytucje nie chcą się jednak na ten temat oficjalnie wypowiadać.

W pewnym stopniu na koszty oferty wpływa także przygotowanie samej spółki do sprzedaży akcji. Specjaliści podkreślają, że dwie firmy o zbliżonych wynikach finansowych i wartości planowanej oferty mogą ponieść odmienne koszty. Chodzi o to, że część pracy dotyczącej zebrania niezbędnych danych do prospektu spółki przygotowują we własnym zakresie.

Koszty od kilku

do kilkunastu procent

Na przygotowanie publicznej oferty i sprzedaż akcji spółki wydają od kilku do kilkunastu procent pozyskanych od inwestorów pieniędzy. Średnia dla 38 ubiegłorocznych giełdowych debiutantów wynosi prawie 7 proc. Najmniejsze koszty w relacji do wpływów ze sprzedaży akcji zanotował Cash Flow (2,7 proc.). - Z rynku mieliśmy sygnały o zainteresowaniu naszą ofertą, poza tym emisja nie była zbyt wielka. Dlatego zrezygnowaliśmy z dużej kampanii reklamowej - mówi Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy firmy windykacyjnej. Jedne z najwyższych kosztów miał Bankier.pl (12,3 proc.). Spółka wykorzystała ofertę do promocji marki w mediach zewnętrznych.

Wartościowo najwięcej wydały Multimedia Polska (28,6 mln zł). To była największa w historii polskiej giełdy oferta firmy prywatnej (około 800 mln zł). - Bez wątpienia poziom kosztów emisji był bezpośrednio związany z całkowitą wartością oferty, a także z jej globalnym zasięgiem. Musieliśmy wydać więcej na audyt prawny, biznesowy i finansowy - mówi Stefan Kossecki, odpowiadający w Multimedia Polska za relacje inwestorskie.

Jego zdaniem, wymagało to zatrudnienia wielu osób, które przez prawie pół roku były zaangażowane w projekt. Z wydanych przez Multimedia 28,6 mln zł firma świadcząca usługi telekomunikacyjne, telewizji kablowej i szerokopasmowego dostępu do internetu zapłaciła ponad 13,7 mln zł za sporządzenie prospektu emisyjnego (z uwzględnieniem kosztów doradztwa). Spółka przygotowała również dwie wersje prospektu (polską i anglojęzyczną), przeznaczone na polski i amerykański rynek.

Najmniej za wprowadzenie akcji do giełdowego obrotu zapłaciła informatyczna spółka LSI Software (450 tys. zł), produkująca nowoczesne systemy do zarządzania.

Według wstępnych wyliczeń Netmediów, specjalizujących się w dostarczaniu nowatorskich systemów informatycznych oraz usługach e-commerce, ich koszty miały być jeszcze mniejsze (240 tys. zł). Ostateczne, po podliczeniu wszystkich wydatków, okazały się jednak znacznie, bo ponadtrzykrotnie wyższe od szacunków i wyniosły 830 tys. zł (16,6 proc. wartości oferty). - Emisja musi swoje kosztować - stwierdził jedynie A. Wierzba.

Promocja pomaga

sprzedać drożej

W ubiegłym roku na promocję ofert spółki wydawały niewiele. Korzystały z bardzo dobrej koniunktury giełdowej, licząc, że jeszcze nie nadszedł moment, w którym inwestorzy staną się bardziej wybredni. W większości więc debiutanci w tej pozycji wykazali kwoty wynoszące od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych.

Niektóre firmy uznały jednak, że publiczną ofertę akcji dobrze jest połączyć z dużą kampanią wizerunkową. Jednym z takich przedsiębiorstw było Monnari Trade, handlujące odzieżą damską. W przypadku tej spółki ponad połowę "kosztów oferty" pochłonęły wydatki na promocję (2,2 mln zł). Firma nie podaje (bo nie ma takiego obowiązku) szczegółów, na co konkretnie i ile wydała.

- Rzeczywiście, bardzo mocno promowaliśmy w mediach naszą markę przy okazji emisji akcji - mówi Marek Banasiak, prezes Monnari. Firma zorganizowała np. specjalny pokaz kolekcji z udziałem Claudii Schiffer, światowej top modelki (ma z nią podpisany kontrakt na kampanię reklamową).

- Dzięki temu osiągnęliśmy wysoki poziom znajomości marki. Bardzo dobre okazało się również powiązanie naszej marki ze znaną twarzą - dodaje prezes Monnari. Spółka uzyskała także dodatkowe korzyści. Zdaniem M. Banasiaka, efektem było duże zainteresowanie inwestorów i możliwość określenia ceny emisyjnej na maksymalnym poziomie z tzw. widełek. Multimedia Polska na promocję oferty wydała 4,6 mln zł. Jednak część to wydatki na kampanię produktów i wizerunkową. Podobnie postąpiła produkująca buty i handlująca nimi spółka Gino Rossi. Czy przy większej liczbie tegorocznych publicznych ofert akcji konieczne będą większe wydatki na promocję?

Specjaliści odpowiadają, że zależy to od spółek. Jeśli któraś będzie chciała się wyróżnić na tle innych, mocniej zaistnieć w świadomości inwestorów - być może będzie musiała więcej wydać. Tak samo będzie, jeśli inwestorzy staną się bardziej wybredni przy kupowaniu akcji. Tu kluczowe znaczenie ma koniunktura na giełdzie. Z punktu widzenia uplasowania oferty nie wydaje się to konieczne, przyna jmniej na razie. Świadczą o tym wysokie redukcje zapisów na akcje, znacznie przekraczające 90 proc.

Komentarze

Marek Banasiak

prezes Monnari Trade

Giełda to dla nas jedyny sposób na zdobycie pieniędzy

Przy planowanym szybkim rozwoju tylko do pewnego momentu można liczyć na finansowanie kredytem bankowym. Musi on być dodatkowo zabezpieczony, co przy większych kwotach, jak w przypadku firmy handlowej taka jak nasza, nie jest możliwe. Dlatego kiedy zastanawialiśmy się nad pozyskaniem dużych pieniędzy na rozwój (prawie 50 mln zł), musieliśmy zdecydować się na sprzedaż akcji w publicznej ofercie. Nie mieliśmy innego wyboru. Dlatego koszty oferty nie były już dla nas takie ważne. Gdyby jakiś bank chciał udzielić nam tak wysokiego kredytu, spodziewam się, że byłby on tańszy niż poniesione koszty oferty. Wchodząc na giełdę

jednak dodatkowo zyskaliśmy prestiż i wiarygodność.

Adam Ruciński

Adam Ruciński i Wspólnicy

Hossa daje możliwość drogiej sprzedaży papierów

Generalnie giełda jest jednym z najdroższych miejsc na pozyskanie kapitału. W czasie hossy koszty mogą być pomijane przez debiutantów. Dzięki wysokim kursom akcji innych spółek notowanych już na GPW, mogą wówczas drogo wycenić i sprzedać własne papiery. Inne formy finansowania, takie jak choćby kredyt bankowy czy emisja obligacji, mogą się jednak często okazać tańsze. Poza tym zawsze jest ryzyko, że oferta nie zakończy się sukcesem. Ryzyko ponoszą również osoby inwestujące w akcje spółki w ofercie publicznej. Oczekują oni, że stopa zwrotu z inwestycji powinna być wyższa niż z innych lokat. Akcjonariusze będą liczyć na dywidendę, która pośrednio jest również kosztem pozyskania kapitału.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy