Standard & Poor?s 1500, zgodnie z nazwą, reprezentuje notowania 1,5 tysiąca firm - małych, dużych i średnich. Tym samym bardzo "szeroko" ujmuje to, co się dzieje na giełdach za oceanem. Już w końcu stycznia odrobił wszystkie straty poniesione podczas bessy z lat 2000-2002. W ostatni czwartek ustanowił rekord wszech czasów - osiągnął 329,7 pkt. Najniżej w tym stuleciu znalazł się 9 października 2002 roku. Miał wówczas 171,1 pkt. Licząc od tego momentu, wzrósł o 92,7 proc. W piątek na koniec sesji miał 329,5 pkt.
Zdaniem analityków, szerokość obecnej hossy najlepiej świadczy o dobrej kondycji amerykańskiej gospodarki.
Rekord za rekordem
O zasięgu obecnej hossy w USA świadczą także inne dane. Osiem z dziesięciu wydzielonych w ramach S&P 1500 indeksów sektorowych zdołało w trakcie hossy poprawić wcześniejsze rekordy. Wyjątkami są jedynie telekomunikacja oraz technologie. Poza tym S&P 1500 rósł w tym roku szybciej niż "węższe", choć bardziej znane, indeksy - Dow Jones Industrial Average (obejmuje 30 firm) i S&P 500.
W minioną środę po raz pierwszy od 17 marca 1998 roku trzy wskaźniki: Dow Jones Industrial, DJ Transportation oraz DJ Commercial równolegle zamknęły sesję na rekordowym poziomie. Mało tego: do rekordowego poziomu zbliżył się w czwartek Wilshire 5000, indeks obejmujący najliczniejszą grupę amerykańskich spółek. Najwyższą wartość osiągnął także całościowy indeks nowojorskiej giełdy NYSE Composite, mierzący nie tylko wartość amerykańskich akcji, ale także papierów zagranicznych spółek i inwestycji w nieruchomości.