To był stosunkowo słaby tydzień dla największych giełd na świecie. Szczególnie w Nowym Jorku, gdzie handel ruszył we wtorek, i gdzie przez cztery kolejne sesje akcje traciły na wartości. W piątek do spadków przyczynił się gwałtowny wzrost notowań ropy naftowej, która znów kosztowała powyżej 61,6 USD za baryłkę. Straty ponieśli właściciele papierów linii lotniczych, dla których wzrost cen ropy oznacza większe koszty paliwa. Kiepsko radziły sobie także akcje spółek technologicznych. Rozczarowała firma BEA Systems, dostarczająca oprogramowanie do serwerów internetowych. Jej przychody za pierwsze trzy miesiące mają osiągnąć tylko 350 mln USD, podczas gdy analitycy liczyli na kilkanaście milionów więcej. Walory BEA spadły o ponad 10 proc.
Inwestorzy generalnie mogą mieć sporo wątpliwości co do kondycji przedstawicieli sektora high-tech. Jak wynika z podsumowania osiągnięć za ostatni kwartał spółek z indeksu S&P 500, branża technologiczna zanotowała tylko 2,8-proc. wzrost zysków w skali roku, podczas gdy szeroki rynek poprawił się o 9,7 proc. Słabsze od prognoz rezultaty uzyskali m.in. tacy giganci, jak Intel czy Apple. Notowaniami Microsoftu (1,1 proc. w dół) i francusko-amerykańskiego Alcatela-Lucenta (2,6 proc. w górę) zamieszał wyrok sądu z San Diego, zgodnie z którym pierwszy z koncernów ma zapłacić drugiemu 1,5 miliarda dolarów za naruszenie praw patentowych do popularnego formatu kompresji muzyki MP3. Przed firmami jeszcze cała procedura odwoławcza, ale inwestorzy już zaczęli dyskontować - jedni sukces, inni porażkę. Poza Alcatelem, w Europie wzięcie miały koncerny naftowe, dla których wzrost cen ropy to dobra wiadomość. Drożały też inne surowce, co przełożyło się na poprawę notowań koncernów BHP Billiton czy Rio Tinto. Akcje europejskich firm surowcowych to w tym roku w Europie jedna z najlepszych inwestycji. Mimo słabszej kondycji giełd za Atlantykiem, większość parkietów w Europie skończyła piątek na plusie.